3 czerwca 2023 roku na Nowy Wembley spotkały się ekipy Manchesteru City oraz Manchesteru United - i wówczas z tego starcia zwycięsko wyszli "The Citizens", którzy wygrali 2:1. Niemal równo rok później te same dwie drużyny ponownie stanęły naprzeciw siebie na słynnym londyńskim stadionie w finale Pucharu Anglii - podopieczni Pepa Guardioli chcieli w swoisty sposób pójść za ciosem w F.A. Cup, z kolei zawodnicy Erika ten Haga mieli zamiar popsuć humory swym rywalom zza miedzy... Fatalne wieści dla Szczęsnego, to byłby koniec. Dwa "ciosy" od jednego piłkarza Puchar Anglii - finał. Manchester City - Manchester United: Przebieg pierwszej połowy meczu, wynik Obie ekipy od razu ruszyły do zdecydowanych ataków - jeszcze w pierwszej minucie bramkę City próbował szturmować Marcus Rashford, natomiast "Obywatele" szybko uspokoili sytuacje - w odpowiedzi ruszyła ofensywa podopiecznych Pepa Guardioli zakończona... upadkiem Erlinga Haalanda w polu karnym. Sędzia nie dopatrzył się tu jednak faulu Lisandro Martineza. Potem nastroje zostały nieco stonowane - doszło przede wszystkim do rywalizacji w środku pola, a dopiero w 7. minucie Kevin De Bruyne napędził bardziej zdecydowaną ofensywę szukając swym podaniem Bernardo Silvy. Następnie w krótkich odstępach czasu Alejandro Garnacho uderzył mocno, ale wprost w ręce Stefana Ortegi, a następnie Lisandro Martinez doskonale zneutralizował wrzutkę Phila Fodena lecącą w stronę Haalanda. W 13. minucie De Bruyne znowu próbował wrzutki ponad głowami obrońców United, ale ponownie cały atak spalił na panewce - niemniej gra została zamknięta na połowie "Czerwonych Diabłów". W 16. minucie KDB zagrywał jeszcze futbolówkę z rzutu wolnego, ale wówczas dobrą główką popisał się Raphael Varane, dla którego całe spotkanie było swoistym "ostatnim tańcem" w barwach MU. Dwie minuty później Bernardo Silva otrzymał swoisty prezent od rywali - dostał bardzo dużo wolnego miejsca przed linią "szesnastki", ale nie zdecydował się oddać strzału, tylko odegrał do Fodena, który z kolei również odpuścił sobie uderzenie i próbował dogrywać do Joszko Gvardiola - w efekcie jednak... trafił za linię końcową. Podobna sytuacja miała też miejsce w 20. minucie - Gvardiol nie był w stanie dobiec do zagrywanej w jego stronie piłki, aczkolwiek tym razem skończyło się na aucie. Po chwili zrobiło się naprawdę gorąco w polu karnym "The Citizens" - Kyle Walker skutecznie zneutralizował Rashforda, ale potem zagrał do Stonesa, który... poślizgnął się, w związku z czym do akcji ruszył m.in. czyhający na piłkę Scott McTominay. Po dłuższych niepokojach zagrożenie w końcu zostało oddalone od bramki Ortegi. W 23. minucie szarpnąć z przodu znowu próbował Garnacho - tym razem jednak popis w defensywie dał Nathan Ake, który do końca pilnował Argentyńczyka, praktycznie wypychając go za linię końcową. Po dwóch minutach podopieczni Guardioli zaprezentowali niejako w ripoście kapitalną serię podań, która zakończyła się jednak podaniem Mateo Kovaczicia... zupełnie do nikogo. Gdyby w okolicach "piątki" stał wówczas np. Haaland, to praktycznie na pewno rezultat zostałby otworzony... Niezmiennie aktywny z przodu próbował być Gvardiol, czyli nominalny lewy obrońca - jego zapał w następnym ataku ostudził jednak Aaron Wan-Bissaka. W 30. minucie Chorwat za to nie popisał się zupełnie w bronie, a jego błąd kosztował City utratę gola. Zaczęło się od długiego zagrania Diogo Dalota w stronę Garnacho - za nim ruszył właśnie Joszko Gvardiol i ostatecznie futbolówka spadła na jego głowę, a defensor... podbił ją w taki sposób, że ta przeleciała nad Ortegą, który z jakiegoś powodu też ruszył w stronę reprezentanta Argentyny. Zawodnikowi "Czerwonych Diabłów" nie pozostało wkrótce nic innego, jak oddać strzał do opustoszałej bramki - było 1:0 dla Manchesteru United. W 37. minucie Silva oddał strzał zza pola karnego i w końcu Andre Onana został zmuszony do poważniejszej interwencji - bez problemu jednak wyłapał strzał w "koszyczek". Niedługo potem Varane zagrał długą piłkę do Garnacho, który urwał się oponentom, podał do Rashforda, a ten... trafił do pustej siatki, bo Ortega znów zaspał. Tym razem odgwizdany został jednak spalony. Nie miało to jednak znaczenia w kontekście tego, co wydarzyło się potem - w 39. minucie Rashford zagrał w poprzek boiska do Garnacho, ten odegrał do Bruno Fernandesa, a Portugalczyk pokazał błysk geniuszu, świetnie przekazując piłkę do Kobbiego Mainoo, który tym razem już całkowicie zgodnie z przepisami wyprowadził United na dwubramkowe prowadzenie. Przed przerwą Fernandes próbował jeszcze jednego strzału z daleka, ale tym razem szczęście mu nie dopisało - potem zaś Manchester City próbował przenosić grę jak najbliżej bramki Onany, ale był każdorazowo powstrzymywany w okolicach 25-30 metra. W doliczonym czasie pierwszej połowy De Bruyne miał jeszcze dogodną szansę na wrzutkę w "szesnastkę" przeciwników z rzutu wolnego (notabene po faulu... Mainoo, ukaranego żółtą kartką), ale ostatecznie znowu wszystko uspokoił Onana. Tym samym pierwsza część zmagań zakończyła się wynikiem 2:0 dla Manchesteru United. Lewandowski przerwał milczenie po zwolnieniu Xaviego. Napisał wszystko wprost Puchar Anglii - finał. Manchester City - Manchester United: Przebieg drugiej połowy meczu, wynik Druga połowa rozpoczęła się od nietuzinkowego pomysłu Rodriego - ten z bardzo daleka próbował przelobować Onanę w 47. minucie, ale jego uderzenie poleciało daleko za poprzeczkę. W 50 minucie tymczasem Fernandes znów nieźle odnalazł się w "szesnastce" rywali, ale ostatecznie nie zdołał celnie odegrać do któregoś z kolegów. Sporo "szumu" z przodu robił następnie Jeremy Doku - napędzane przez niego ataki skończyły się jednak najpierw nieumiejętnym przejęciem piłki przez Phila Fodena, a następnie... potężnym strzałem Haalanda, który zatrzymał się na poprzeczce w 55 .minucie. Niemniej widać było, że "The Citizens" spróbowali zacisnąć pętlę wokół oponentów - to się na nich nieomal zemściło w 58. minucie, kiedy z kolejnym rajdem w stronę bramki Ortegi ruszył Garnacho. Na opustoszałej połowie MC jednak został ostatecznie powstrzymany. W minucie 59. Kyle Walker posłał kąśliwe uderzenie zza pola karnego - Andre Onana zdołał jednak odbić piłkę, choć wkrótce potem odnotował też kiepskie wyjście do futbolówki spadającej pod jego bramkę. Wówczas jednak ostatecznie Raphael Varane zdołał główkować za linię końcową. Po paru chwilach, w 64. minucie, Foden doskonale odnalazł Juliana Alvareza, który uderzył obok Onany... ale i obok słupka - była to bez wątpienia jedna z najlepszych okazji dla "Obywateli" na złapanie kontaktu z przeciwnikami. W 68. minucie tymczasem znowu "odezwał się" Alejandro Garnacho - jego mocny strzał po zbiegnięciu z prawej flanki tym razem jednak bezbłędnie zatrzymał Stefan Ortega. Niedługo potem z kolei przypomniał o sobie Rashford - został jednakże zatrzymany przez Kyle'a Walkera. Ten sam Walker niedługo potem mocno spiął się z Lisandro Martinezem, który - jego zdaniem - zbyt wolno opuszczał murawę przy zmianie. Trudno było dziwić się tej nerwowości, bowiem "Czerwone Diabły" wyraźnie próbowały w wielu fragmentach opóźniać mecz przy korzystnym dla siebie rezultacie. Kyle Walker potem wrócił już do gry w pełni - i znów, w 77. minucie, uderzał z dystansu przy ziemi, ale wówczas Onana znów popisał się doskonałą interwencją i odbił futbolówkę tuż za prawy słupek. W 80. minucie tymczasem United mieli doskonałą szansę z rzutu wolnego, wykonywanego przez Fernandesa tuż zza "szesnastki" - Portugalczyk postanowił uderzać bezpośrednio na bramkę i... znowu pewnie zakończył tu wszystko Ortega. W końcu, w minucie 87., Manchester City zdołał trafić do siatki - autorem gola był Jeremy Doku, który zdołał uśpić czujność rywali, podprowadził sobie futbolówkę i oddał strzał zza pola karnego, który wpadł w kozioł. Onana nie popisał się przy interwencji i... praktycznie odbił uderzenie do własnej bramki. Sędzia Andrew Medley zaskoczył nieco wszystkich i doliczył aż siedem minut do drugiej połowy. "Obywatele" czuli więc, że muszą wykorzystać taką sposobność - teraz albo nigdy. W 92. minucie niezawodny Doku wywalczył rzut wolny, ale ten nie został wykorzystany przez MC, bo futbolówkę wyłapał Onana. W 94. minucie Bruno Fernandes postanowił powtórzyć plan Rodriego z początku połowy i chciał przelobować z połowy boiska Ortegę - jego próba była jednak jeszcze bardziej niecelna niż w przypadku oponenta. Na Wembley było już naprawdę gorąco - i nie była tu mowa wcale o warunkach pogodowych. Ostatecznie wynik już się nie zmienił - Manchester United wygrał 2:1 i tym samym w pewien sposób uratował dla siebie sezon 2023/2024. Trzeba przy tym przyznać, że zwycięstwo "Czerwonych Diabłów" było tu mimo wszystko zaskakujące, bowiem za faworytów od początku uchodzili ich rywale zza miedzy.