W przeciwieństwie do Manchesteru City półfinałowe spotkanie w pucharze Anglii dla Manchesteru United miało być lekką przeprawą. "Czerwone Diabły" mierzyły się z drugoligowym Coventry City. Erik ten Hag rywalizację potraktował bardzo poważnie i wystawił do gry niemal najsilniejszy skład. Goście stosunkowo szybko wypracowali sobie sporą przewagę, którą udokumentowali bramką. W 23. minucie skuteczny w tym sezonie Scott McTominay wykorzystał dogranie od Diogo Dalota i trafił do siatki. Jeszcze przed przerwą wynik na 2:0 podwyższył Harry Maguire i wydawało się, że Manchesterowi United nic złego już stać się nie może, a kibice mogą zacierać ręce z myślą o derbach Manchesteru w finale prestiżowych rozgrywek. Kompletnie zdominowane Coventry nie miało argumentów, by postawić się "Czerwonym Diabłom" i od 58. minuty przegrywało 0:3. Na listę strzelców tym razem wpisał się Bruno Fernandes. Przyjezdni poczuli się na tyle pewnie, że zaczęli bawić się już z rywalem, za co zapłacili wysoką cenę. Mecz nie był jeszcze zakończony, jednak prawdopodobnie nikt nie był gotowy na sceny, jakich świadkami byliśmy na 20 minut przed końcem. Gigant chce zatrudnić Xaviego. Hiszpan jest jednym z dwóch faworytów Szalone sceny w pucharze Anglii. Coventry wróciło "z zaświatów". Od 0:3 do 3:3! Zespół z Championship nie miał kompletnie nic do stracenia i uwierzył, że stać go na nawiązanie rywalizacji. W 71. minucie trafienie na 3:1 zanotował Ellis Simms, a w szeregi graczy z Manchesteru wkradła się lekka panika. I to nie bezpodstawnie. Coventry podbudowane golem ruszyło po kolejnego i już w 79. minucie przewaga Manchesteru United stopniała do jednej bramki. W doliczonym czasie gry ogromnego pecha miał Wan-Bissaka - wstrzelona w pole karne piłka uderzyła go w rękę. Arbiter wskazał na jedenastkę, a pewnym strzałem na gola zamienił ją Haji Wright. Coventry od stanu 0:3 doprowadziło do remisu i dogrywki! Stadion oszalał wręcz po trafieniu Amerykanina. "Czerwone Diabły" skuteczniejsze z 11 metrów. Finał pucharu przywitany bez radości Piłkarze Manchesteru United zamarli, kiedy w dogrywce gola na 4:3 strzelił Victor Torp. Szalona radość Coventry trwała jednak krótko. Sedzia po analizie VAR anulował trafienie z powodu spalonego. Potrzeba było zatem rzutów karnych do wyłonienja zwycięzcy. Już na starcie pomylił się Casemiro, który fatalnie wykonał swoją jedenastkę. Brazylijczyk uderzył w sam środek bramki, a jego intencje wyczuł Collins. W trzeciej Serii Onana wyczuł uderzenie Calluma O'Hary i obronił strzał. Fatalnie pomylił się również strzelający po nim Sheaf. Piłka po strzale Anglika poszybowała wysoko nad poprzeczką. Ostatnie zdanie należało do Rasmusa Hojlunda. Duńczyk wytrzymał presję i wprowadził Manchester United do finału pucharu Anglii. Po zawodnikach widać nie było jednak widać zbytniej radości. Zdawali sobie sprawę, że z uwagi na przebieg spotkania była to kolejna w tym sezonie kompromitacja. Dziennikarze natomiast rozpoczęli rozważania, czy Erik ten Hag zostanie zwolniony jeszcze przed końcem sezonu.