Jeśli kibice zasiadający w niedzielę na trybunach The Hawthorns oczekiwali spokojnego i ładnego dla oka widowiska, to mocno się przeliczyli. Od wielu lat starcia zwaśnionych West Bromwich Albion i Wolverhamptonu Wanderers kumulują gigantyczne emocje, które niestety nie pozostają jedynie na boisku. Kibice tych zespołów "nie pałają" do siebie sympatią, a awantura jest niemal stałym elementem meczów. Nie inaczej było w niedzielę. West Bromwich podejmowało Wolverhampton w ramach 1/16 pucharu Anglii. Gospodarze od trzech lat grają w Championship, dlatego też to przyjezdni, spisujący się bardzo dobrze w Premier League wskazywani byli jako wyraźny faworyt. Niestety kibicom zbyt mocno udzieliła się "derbowa atmosfera", a sprawy obrały bardzo nieprzyjemny obrót. Już w trakcie pierwszej połowy kibice gospodarzy zachowywali się w sposób skandaliczny, obrzucając zawodników Wolverhampton butelkami. Ci po bramce Pedro Neto od 38. minuty prowadzili 1:0. Przepychanki fanów zamieniły się w jatkę, kiedy w 78. minucie wynik spotkania na 2:0 ustanowił Matheus Cunha. Klopp ogłosił odejście, a teraz jeszcze to? Konstelacja gwiazd na wylocie Potężna bijatyka na stadionie, ewakuowano rodziny zawodników Pomiędzy kibicami doszło do krwawych starć. Na domiar złego okazało się, że niektórzy kibice "Wilków" zajmowali miejsca w sektorach przeznaczonych dla fanów West Bromu. Nie potrzeba było zatem wiele, żeby ci rzucili się sobie do gardeł. Starciom próbowali zapobiec policjanci i służby, ale "ognisk zapalnych" było dla nich zbyt wiele. Jakby tego było mało, bójka przeniosła się także na płytę murawy. Piłkarze obu drużyn w obawie o zdrowie swoich bliskich zorganizowali ewakuację rodzin ze stadionu. Obiekt, eskortowani przez służby porządkowe opuścili również chłopcy od podawania piłek. Piłkarskie święto zamieniło się w "bitwę chuliganów". Wielu kibiców odniosło na tyle poważne obrażenia, że wywożono ich na noszach. Wciąż nieznana jest liczba osób poszkodowanych w zamieszkach. Mecz wznowiono po około 30-minutowej przerwie. Wolverhampton dowiózł zwycięstwo na "gorącym terenie" i awansował do 1/8 finału FA Cup. Wojciech Szczęsny zabrał głos w sprawie Milika. Ironiczna wypowiedź bramkarza Policji udało się wyłapać i wyprowadzić ze stadionu kibiców odpowiedzialnych za wybuch zamieszek. Grupa liczyła kilkadziesiąt osób. Prawdopodobnie zostaną im postawione zarzuty. Karą niemal na pewno zostanie obłożony również West Bromowich Albion, który jako gospodarz spotkania był odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa.