FA Cup to najstarsze rozgrywki świata, starsze nawet od ligi angielskiej i równie jak ona prestiżowe. Hitem 3. rundy Pucharu Anglii było spotkanie Arsenalu z Liverpoolem na The Emirates. W ojczyźnie futbolu szacunek do historii jest ogromny, chociaż akurat stroje rywali były mocno modernistyczne - Arsenal zagrał w śnieżnobiałych trykotach, na których z trudem można było ujrzeć numery, za to goście wystąpili w dziwacznych fioletowych strojach. Dziwaczne było również otwarcie wyniku tego meczu - pierwszą bramkę samobójczym strzałem w ogromnym zamieszaniu zdobył polski obrońca, Jakub Kiwior. W doliczonym czasie gry na 2-0 wynik ustalił Luis Diaz, a jego Liverpool wygrał 2-0 i awansował do 4. rundy FA Cup. Liverpool jest liderem rozgrywek Premier League, a ostatni mecz "The Reds" z Newcastle United (4-2) był ofensywnym popisem siły drużyny Jurgena Kloppa. Problem w tym, że mecz z Arsenalem, który wpadł w lekki kłopoty goście rozgrywali bez Mo Salaha - ten wyjechał reprezentować Egipt na Puchar Narodów Afryki. Arsenal odpadł z FA Cup. Samobójczy gol Jakuba Kiwiora Zabrakło też chorego Virgila van Dijka, którego zastąpił nieopierzony 21-letni Jarell Quansah. W tej sytuacji nie mogło dziwić, że inicjatywę posiadali "Kanonierzy" - Martin Ødegaard przycelował w poprzeczkę, a u Kaia Havertza wyraźnie kulała decyzyjność - strzelał, gdy powinien podawać i vice versa. Podobnie zachowywał się Reiss Nelson. W efekcie do przerwy był bezbramkowy remis, za który goście powinni dziękować niebiosom, aczkolwiek i oni wreszcie pod koniec połowy stworzyli zagrożenie pod bramką Arsenalu, gdy Trent Alexander-Arnold trafił w poprzeczkę. W drugiej połowie indolencja strzelecka Arsenalu była zatrważająca, najwyraźniej Bukayo Saka postanowił dorównać Havertzowi w liczbie nietrafionych decyzji. W 77. minucie piłkę meczową dla gości miał Luis Diaz, ale Aaron Ramsdale kapitalnie obronił. Po chwili w poprzeczkę trafił Diogo Jota. Wreszcie piłka trafiła do siatki - Alexander-Arnold dośrodkował, a piłkę do własnej bramki skierował...Jakub Kiwior. Szkoda, bo tej pory Polak rozgrywał niezły mecz. W doliczonym czasie gry do siatki trafił Diaz, dzięki czemu Liverpool wygrał 2-0 i awansował do 4. rundy FA Cup. Arsenal - Liverpool 0-2 (0-0) Maciej Słomiński, INTERIA