Kibice odziani w pomarańczowe barwy wybrali się dziś na obiekt w Zandvoort w wyśmienitych humorach. Max Verstappen zdominował sobotnie jazdy i do wyścigu przystąpił jako wielki faworyt. Holender ustawił się na pole position, więc jedyne co mu pozostało, to zaliczyć dobry start, a następnie oddalać się od rywali wraz z każdym kolejnym okrążeniem. Jedynemu przedstawicielowi gospodarzy przeszkodzić mogła tylko kapryśna aura, która wczoraj potrafiła nieźle namieszać. Na mokrym torze w kwalifikacjach rozbili się Charles Leclerc oraz Logan Sargeant. Wcześniej jazdę w bandzie kończył między innymi duet Haasa. Kontuzji nabawił się również Daniel Ricciardo. Australijczyk na dłużej odpocznie od ścigania, ponieważ złamał kość śródręcza lewej ręki. Krople z nieba popłynęły akurat tuż przed samym startem. Zaowocowało to istnym chaosem w trakcie pierwszych dwóch okrązeń. Fenomenalną taktyką popisał się Red Bull, który szybko ściągnął do mechaników Sergio Pereza. Meksykanin następnie wyprzedził rywali jadących na slickach oraz innych zawodników zjeżdżających po nowe opony i stał się nowym liderem wyścigu. Błyskawicznie dogonił go jednak Max Verstappen. Mistrz świata zaliczył późniejszy pit stop, ale szybko złapał odpowiedni rytm i po kilkunastu minutach ponownie znalazł się na czele stawki. Ogromna ulewa w końcówce. Trzeba było przerwać wyścig - Tuż przed metą spodziewamy się deszczu. Może być solidny - usłyszał lider na półmetku rywalizacji od swojego inżyniera. Prognozy Red Bulla okazały się słuszne, ponieważ ulewa storpedowała końcówkę zmagań. Na torze pojawiło się tak wiele wody, że organizatorzy zdecydowali się na czerwoną flagę. Przed przerwaniem rywalizacji bolid rozbił Zhou Guanyu, a przygodę na poboczu mieli Sergio Perez oraz Yuki Tsunoda. Przerwa z niezrozumiałych powodów ciągnęła się w nieskończoność. Nawet po ustaniu opadów brakowało informacji o godzinie wznowienia wyścigu. O ile z tego powodu irytowali się kibice, o tyle zawodnicy nie byli jakoś przesadnie smutni. Koncentracji na pewno nie stracił Max Verstappen. Holender po lotnym starcie wciąż kontrolował sytuację i pierwszy minął linię mety. Dla obecnego czempiona to już trzecie z rzędu zwycięstwo w ojczyźnie. Ostatnich okrążeń do udanych nie zaliczy Sergio Perez. Meksykanin przekroczył prędkość w alei serwisowej i otrzymał pięć sekund kary. Sytuację wykorzystał Pierre Gasly. Francuz nie odpuszczał rywalowi, dzięki czemu rzutem na taśmę awansował na najniższy stopień podium. Wyniki wyścigu o Grand Prix Holandii: