Kierowcy powrócili dziś do rywalizacji po prawie trzytygodniowej przerwie. Spowodowana była on odwołaniem zmagań na legendarnej Imoli, gdzie organizatorzy przegrali z ulewnymi deszczami, które doprowadziły do ogromnych powodzi w tym regionie Włoch. Z wyjazdem na tor niecierpliwił się zwłaszcza Mercedes. Bolid niemieckiej stajni zmienił się nie do poznania, ponieważ zespół zdecydował się na wprowadzenie zdecydowanie większych sekcji bocznych. Mają one wreszcie pozwolić Lewisowi Hamiltonowi oraz George’owi Russellowi rywalizować o podia, gdyż w ostatnich miesiącach mieli ich jak na lekarstwo. Pod wrażeniem poprawek było zresztą całe środowisko. - Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jest to wyjątkowy tor. Nie będziemy czerpać wniosków z wydajności poprawek w ten weekend. Zawsze są zespoły, które osiągają nadzwyczajne wyniki na torze takim jak Monako, i te, które osiągają słabsze rezultaty. Ale ostatecznie nie projektujemy samochodu, aby był w szczycie formy w Monako - mówił młodszy z Brytyjczyków na łamach Motorsport.com i trzeba przyznać mu rację, ponieważ pełny potencjał konstrukcji o czarnym kolorze poznamy dopiero na torze wyścigowym z prawdziwego zdarzenia. Tych słów nie czytał chyba Lewis Hamilton. Siedmiokrotny czempion co prawda początkowo narzekał na pracę opon, lecz wraz z biegiem czasu odnalazł właściwy rytm i wysforował się na prowadzenie w sesji. Na pierwszym miejscu jeden z najlepszych kierowców w historii znajdował się dość długo, ponieważ dopiero w ostatnim kwadransie przedarł się przed niego najszybszy w FP1 Carlos Sainz. Do Hiszpana dołączył następnie Fernando Alonso. Alex Albon miał mniej szczęścia od Maksa Verstapppena Tak dobrych humorów nie mieli w szeregach Red Bulla. Bardzo niezadowolony z pracy swojego samochodu był przede wszystkim Max Verstappen. Rozpoczęło się od sprzęgła, potem Holender zwracał uwagę na dobijanie bolidu oraz ogromne kłopoty w szybkich sekcjach. - Chcę zjechać do boksu, bo zniszczę samochód jak będę dalej jechał z tymi ustawieniami - zażądał w końcu, po czym odpoczął przez parę dobrych minut. Po powrocie niewiele brakowało, a musnąłby jedną z barier. O ile obecny mistrz świata miał furę szczęścia, o tyle tego samego nie możemy napisać o Aleksie Albonie. Taj zniszczył lewy tył wozu i zakończył sesję pozostałym zawodnikom. Do końca zmagań pozostały wtedy niecałe cztery minuty, więc czerwona flaga trwała obowiązywała już do godziny 14:30. Drugi trening odbędzie się jeszcze dziś. Początek o 17:00. Wyniki 1. treningu przed Grand Prix Monako: