Dwa pierwsze treningi na Albert Park śmiało moglibyśmy zatytułować w trzech słowach - totalna dominacja Ferrari. Włoska stajnia w Australii na tle rywali wygląda chyba jeszcze lepiej niż w Bahrajnie czy Arabii Saudyjskiej. Plany Scuderii w piątek starał się rzecz jasna pokrzyżować Red Bull, lecz wychodziło im to z marnym skutkiem. W FP2 na nic zdało się ogromne zaangażowanie Maxa Verstappena. Holender przeklinał przez radio, blokował koła, jednak wciąż to Charles Leclerc znajdował się w innej lidze. Fani na trybunach żyli zaś czymś zupełnie innym, bo dwukrotnie w TOP 10 zameldował się Daniel Ricciardo. Dramat Sebastiana Vettela trwa w najlepsze Niestety nie minęło nawet pół godziny, a w Australii już byliśmy świadkami pierwszej sobotniej czerwonej flagi. Wywołał ją nie kto inny jak Sebastian Vettel, którego problemy wciąż zdają się nie mieć końca. Trzykrotny mistrz świata doszczętnie rozbił przód swojego samochodu i teraz, jeśli marzy o występie w zbliżających się wielkimi krokami kwalifikacjach, musi liczyć na cud oraz umiejętności mechaników. Jak na razie Niemiec z weekendu w Melbourne nie ma ani jednego dobrego wspomnienia. W FP1 sam z siebie posłuszeństwa odmówił mu bolid. Drugą piątkową sesję odpuścił zupełnie. Na domiar złego otrzymał jeszcze grzywnę 5 tysięcy euro za nieuprawniony przejazd skuterem po torze. Problemy nie omijały dziś także ścisłej czołówki. Zaledwie parę minut po wznowieniu rywalizacji, obrócił się Max Verstappen. W przypadku Holendra skończyło się tylko na strachu, ale nie obyło się bez niepokojących słów wypowiedzianych w kierunku inżyniera. - Nie mam bladego pojęcia co się stało. Ciężko tutaj znaleźć odpowiedni balans - narzekał. McLaren wreszcie odżył na dobre? Gdy wydawało się, że nie stanie się już nic zaskakującego, w końcówce nagły zryw zaliczył McLaren. Brytyjska stajnia co prawda imponuje względnie dobrym tempem od piątku, jednak mało kto spodziewał się, iż na czoło stawki będzie w stanie wysunąć się jeden z ich reprezentantów. Ta sztuka dość niespodziewanie udała się Lando Norrisowi. Co jeszcze lepsze, wyniku 22-latka nie przebił żaden inny kierowca i tak oto byliśmy świadkami jednej z największych sensacji weekendu. Niestety sesję zakończyliśmy przykrym incydentem w postaci wypadku Lance’a Strolla. O ile Kanadyjczyk wyszedł z niego bez szwanku, o tyle gorzej sytuacja może wyglądać z jego samochodem. Jedno jest pewne - mechanicy Astona Martina przed kwalifikacjami mają pełne ręce roboty i jeżeli uda im się przygotować oba bolidy do poważnej rywalizacji, to należy im się spora premia. Początek kwalifikacji o godzinie 8:00. Transmisja w Eleven Sports 1. Wyniki 3. treningu przed Grand Prix Australii: