Grand Prix Belgii słynie w Formule 1 z ogromnych prędkości rozwijanych przez bolidy oraz wielu miejsc do wyprzedzania. Z tego właśnie powodu mnóstwo zespołów montuje w samochodach swoich kierowców nowe elementy spoza regulaminowej puli. Tak postąpił między innymi Red Bull z Maksem Verstappenem. Holender wygrał co prawda sobotnie kwalifikacje, jednak w niedzielę cofnięto go o aż dziesięć pól na starcie. Max Verstappen przedzierał się ze środka stawki. Już kiedyś dokonał niemożliwego Mistrz świata celował minimum w podium, a o tym, że potrafi przedzierać się z końca stawki pokazały poprzednie edycje zmagań na Spa-Francorchamps. Lider "Czerwonych Byków" popis dał zwłaszcza dwa lata temu, gdy po starcie z czternastego pola jako pierwszy zameldował się na mecie i to z kolosalną przewagą nad resztą stawki. Drugi Sergio Perez stracił do niego prawie dwadzieścia sekund. Piąty Fernando Alonso ponad minutę. W związku z karą dla Maksa Verstappena, z najlepszej pozycji startowej cieszył się Charles Leclerc. Monakijczyk dobrze jednak wiedział, że aby myśleć o triumfie nie może popełnić choćby najmniejszego błędu. Zagrożenie czyhało nie tylko ze strony mistrza świata. Imponującymi osiągami w sezonie 2024 dysponuje chociażby McLaren. "Byliśmy gotowi zapłacić za to w kwalifikacjach, bo chcemy mieć jak najlepszy bolid na niedzielne warunki" - zapowiadał na łamach parcer.me szef tejże ekipy, Andrea Stella. George Russell wygrywa w Belgii. Hamilton długo nie dawał mu spokoju Reprezentant Sucderii ekspresowo stracił pozycję lidera, jednak nie odebrał mu jej przedstawiciel McLarena, a odzyskujący dawną formę Lewis Hamilton. Mercedes znów spisywał się lepiej niż pierwotnie przypuszczano. Kierowcy "Srebrnych Strzał" zmierzali po dublet. Na pierwszą lokatę awansował George Russell. To efekt odmiennej strategii realizowanej przez młodszego z Wyspiarzy. Były zespołowy kolega Roberta Kubicy, w przeciwieństwie do większości uczestników zmagań, tylko jeden raz meldował się w alei serwisowej. Ryzyko przyniosło oczekiwane skutki, ponieważ 26-latek długo utrzymywał się na czele, aż w końcu stało się jasne, że to Mercedes wyjedzie z Belgii z pamiątkowym pucharem za zwycięstwo w wyścigu. Chrapkę na trofeum miał dysponujący świeższym ogumieniem Lewis Hamilton. Wielokrotny mistrz świata doganiał George'a Russella, lecz ten nie dał się wyprzedzić i jako pierwszy obejrzał flagę w szachownicę. Kilkadziesiąt minut po wyścigu zmieniono jego wyniki. Więcej piszemy o tym TUTAJ. Wyniki wyścigu o Grand Prix Belgii: