Zanim kierowcy zobaczyli zielone światło, walkę z czasem prowadzili mechanicy Alpine. Pod ogromnym znakiem zapytania stanął bowiem udział Pierre’a Gasly’ego w dzisiejszych kwalifikacjach. 27-latek w pierwszym treningu pojeździł sobie niecały kwadrans, ponieważ zatrzymał go pożar bolidu. Na domiar złego porządkowi mieli ogromne problemy z opanowaniem ognia i walczyli z nim przez dobrych kilka minut, co oczywiście nie oznaczało niczego dobrego. Fachowcy w garażu stanęli jednak na wysokości zadania i doprowadzili samochód do stanu używalności. - Jesteście niesamowici. Fantastyczna robota - podziękował im dodatkowo sam zawodnik. Pół godziny po tych słowach okazało się, że cała praca poszła na marne. Gwiazdor zbyt ambitnie podszedł do jednego z zakrętów i przy dużej prędkości uderzył w barierę. - Przepraszam. Nie mogłem się zatrzymać - tłumaczył się potem totalnie załamany. Jeszcze wcześniej w podobnym stylu z walki o pole position wypisał się Nyck de Vries. Holender debiutujący w stawce jako pełnoprawny uczestnik mistrzostw spowodował dodatkowo przerwanie zmagań na prawie dwadzieścia minut, ponieważ tyle czasu pochłonęło wyciągnięcie jego bolidu oraz późniejsze posprzątanie toru. George Russell odpadł już na półmetku W Q2 przeraźliwie wolne tempo zaprezentował Mercedes. "Srebrne Strzały" praktycznie non stop znajdowały się w zagrożonej strefie i igrały z ogniem, bo zarówno George Russell, jak i Lewis Hamilton tuż przed pojawieniem się flagi w szachownicę potrzebowali wykręcić naprawdę solidne rezultaty. O ile starszy z Brytyjczyków wykonał swoje zadanie, o tyle zaledwie czterech tysięcznych sekundy do dalszego awansu zabrakło młodszemu z nich. Taka postawa niemieckiej stajni z jednej strony dziwi. Z drugiej jednak jej reprezentanci pierwsze kłopoty zgłaszali już na jedynym w ten weekend treningu. Obaj kierowcy narzekali zwłaszcza na pracę hamulców. Jak więc widać, prawdopodobnie problemy nie zostały zażegnane, a znając ogromne ambicje Toto Wolffa, cały zespół czeka dziś długa narada. Ferrari znów jest wielkie? Na sam koniec, ku uciesze postronnych fanów, przebudziło się Ferrari. Po pierwszych przejazdach Q3 dokładnie takim samym wynikiem mogli pochwalić się Max Verstappen oraz Charles Leclerc. Początkowo wydawało się, że taka sytuacja tylko zmotywuje obecnego mistrza świata i ten dołoży rywalowi kilka dziesiątych sekundy na kolejnym okrążeniu. Nic bardziej mylnego. To Monakijczyk uskrzydlony rewelacyjnym rezultatem zdołał się jeszcze poprawić i pokazać rywalom, kto tu jest najszybszy. Lider Scuderii czekał na ten wyjątkowy moment od października 2022, ponieważ to właśnie wtedy w Singapurze udało mu się pokonać wszystkich rywali w najważniejszej czasówce weekendu. Włosi niewątpliwie mają co świętować, jednak to dopiero początek ich drogi po ewentualny triumf w wyścigu. Wyniki kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix Azerbejdżanu: