W niedzielę odbyła się druga tura wyborów prezydenckich w Brazylii. Luiz Inacio Lula da Silva pokonał, do tej pory urzędującego, Jaira Bolsonaro. Zwolennicy tego drugiego nie mogą pogodzić się z wynikiem wyborów i wyszli na ulice. Na skutek protestów zostały zablokowane niektóre autostrady i drogi krajowe. Pracownicy lotniska w Sao Paulo nie mogli się na nie dostać, dlatego zostało zamknięte. To właśnie w Sao Paulo protesty mają największą skalę. Istnieje zagrożenie, że GP Brazylii może się nie odbyć. Na drogach tworzą się gigantyczne korki. Na trasie utknęły ciężarówki przewożące sprzęt ekip F1. Organizatorzy jednak mają nadzieję, że do 11 listopada, kiedy ma rozpocząć się weekend wyścigowy, sytuacja się uspokoi.