Dzisiejszy wyścig poprzedziło wzruszające pożegnanie Franza Tosta z Formułą 1. Austriak przez kilkanaście sezonów pełnił jedną z najważniejszych funkcji w juniorskim zespole Red Bulla i wychował pokolenie doskonałych kierowców. Każdy z jego byłych podopiecznych uścisnął mu rękę oraz powiedział parę miłych słów. - Dziękuję za te niezapomniane trzy lata - oznajmił między innymi Yuki Tsunoda. Japończyk legendarnej postaci zawdzięcza naprawdę wiele. To właśnie 67-latek uwierzył w możliwości obecnego reprezentanta AlphaTauri i wspólnie z nim w Italii pracował nad odzyskaniem odpowiedniej formy po słabym początku debiutanckiego sezonu. Efekt? Za Tsunodą trzeci rok w elitarnym gronie. Końca tej fantastycznej przygody przynajmniej na razie nie widać. Zawodnik z Sagamihary w niedzielę przeżywał fantastyczne chwile, bo dobra postawa w połączeniu ze zjazdem ścisłej czołówki po nowe opony spowodowała, że na kilka kółek objął po raz pierwszy w karierze prowadzenie w wyścigu. Radość Tsunody nie potrwała długo, ale wspomnienia i pamiątkowe zrzuty ekranu zostaną z nim na lata. Do pełni szczęścia brakowało tylko pokazania ujęcia z garażu AlphaTauri z dumnym Franzem Tostem w roli głównej. Mechanicy McLarena ułatwili zadanie Russellowi Znacznie dłużej z fotela lidera cieszył się Max Verstappen, co chyba nie powinno nikogo dziwić, zważywszy na to, że startował z pole position. Budowanie przewagi nad Charlesem Leclerciem nie przyszło mu jednak łatwo. Monakijczyk po ruszeniu z pól próbował przedrzeć się na czoło stawki, a następnie nie dawał za wygraną i trzymał się w miarę blisko dominatora tegorocznych zmagań. Sytuacja ustabilizowała się dopiero po pitstopach obu panów. Holender na świeżym ogumieniu zaczął coraz bardziej odjeżdżać. Zawodnik Ferrari porzucił gonienie Maksa Verstappena na rzecz kontrolowania tempa i obrony przed George’em Russellem. Brytyjczyk wcześniej uporał się z duetem McLarena. O ile z Oscarem Piastrim poradził sobie po wybornym pojedynku na torze, o tyle w wyprzedzeniu Lando Norrisa zadanie ułatwili mechanicy McLarena, ponieważ strasznie długo zmieniali opony 24-latkowi. Pomoc Leclerca na nic się zdała Do bezpośredniej walki młodszych reprezentantów Ferrari oraz Mercedesa o drugi stopień podium ostatecznie nie doszło, bo Charles Leclerc utrzymał bezpieczną przewagę do mety. Brytyjczyka wyprzedził jeszcze Sergio Perez, ale Meksykanin potrzebował cudu, żeby znaleźć się w najlepszej trójce, gdyż wcześniej otrzymał pięć sekund kary za spowodowanie kraksy z Lando Norrisem. Zespołowemu koledze Maksa Verstappena pomagał Charles Leclerc. Monakijczyk na ostatnim kółku przepuścił Pereza, by ten zdystansował Russella na więcej niż pięć sekund. Ferrari walczyło z Mercedesem o wicemistrzostwo wśród konstruktorów i jeżeli Brytyjczyk znalazłby się za przedstawicielem Red Bulla, to Scuderia cieszyłaby się z drugiej pozycji w generalce. Włochom do pełni szczęścia zabrakło jednak 1,125 sekundy. Wyniki wyścigu o Grand Prix Abu Zabi: