Włoska stajnia wspomniana na wstępie nie dawała za wygraną i odwołała się od kary cofnięcia o dziesięć pól startowych dla Carlosa Sainza. Przypomnijmy, że wczoraj z winy organizatorów Hiszpan dotkliwie uszkodził auto, najeżdżając na jedną ze źle zabezpieczonych studzienek. Mechanicy odbudowując bolid skorzystali z części spoza regulaminowej puli, dlatego kierowca w niedzielę ruszy z odległego rzędu, co na ulicznym obiekcie właściwie wyklucza spektakularny sukces. Sędziowie w komunikacie poinformowali, że doskonale rozumieją sytuację Scuderii, ale nie zrobią wyjątku ze względu na rygorystyczne przepisy. - To, co się dzisiaj wydarzyło, jest dla mnie bardzo wyraźnym przykładem tego, na jak wiele sposobów można ulepszyć ten sport. Można to potraktować jako siłę wyższą, łagodzącą przyjęcie kary. Ale zawsze istnieją sposoby na pogorszenie sytuacji danej osoby. W tym przypadku muszę zapłacić cenę - skomentował całą sytuację Carlos Sainz na łamach Motorsport.com. Należy pamiętać o ogromnych stratach finansowych dla ekipy. W tym akurat przypadku szefostwo postara się o zadośćuczynienie od promotora imprezy, czyli Liberty Media. O dodatkowe fundusze z racji koniecznej odbudowy pewnie zabiega też Alpine, bo w piątek o wystającą pokrywę od studzienki zahaczył Esteban Ocon. Alex Albon „zgubił” oponę i zakończył ostatni trening W sobotę na torze jak na razie nie działo się zbyt wiele. Powód? Wciąż niesamowicie śliska nawierzchnia, która nie sprzyjała ryzyku. Na granicy zderzenia ze ścianą byli między innymi Charles Leclerc, Kevin Magnussen, Daniel Ricciardo czy Zhou Guyanu. Problemy przeżywał nawet Max Verstappen. Holender w końcówce ratował się wyjazdem na pobocze, porzucając jedno z najlepszych okrążeń podczas obecnie trwającego weekendu. Dobrą formą popisał się wreszcie Mercedes, ponieważ George Russell przystąpi do kwalifikacji jako najszybszy zawodnik w stawce. Do wyników nie ma co się jednak za bardzo przywiązywać. Na miękkich oponach nie wyjechało Ferrari. Ponadto odpowiedni rytm wciąż odnajduje chociażby Lewis Hamilton. Jak na razie siedmiokrotny mistrz świata mocno odstaje od zespołowego kolegi. Prawdopodobnie górne rejony tabeli czasów wyglądałyby inaczej, gdyby nie incydent z udziałem Aleksa Albona na mniej niż dziesięć minut przed flagą w szachownicę. Taj wyjechał zbyt szeroko i musnął jedną z barier na tyle niefortunnie, że "zgubił" oponę. Bez niej zawodnik nie był w stanie dojechać do alei serwisowej. Sędziowie, widząc stojący bolid, zakończyli zmagania. Wyniki 3. treningu przed Grand Prix Las Vegas: