Po wymagającym dla kierowców ściganiu w Singapurze, tym razem na Suzuce ogromny wysiłek czekał zwłaszcza strategów oraz mechaników. W związku z ogromnymi temperaturami, wielu ekspertów przewidywało jazdę większości zawodników nawet na trzy pitstopy. Opony w Japonii podczas treningów i kwalifikacji zużywały się bowiem w zastraszającym tempie. Nie działało to na korzyść zdobywcy pole position - Maksa Verstappena. Za Holendrem ustawił się duet McLarena, który chciał przechytrzyć Red Bulla w alei serwisowej. Gorzej z tempem na torze, bo od początku weekendu obecny czempion praktycznie robił co chciał. "Czerwone Byki" pomimo w miarę komfortowej sytuacji, nie miały łatwej niedzieli. Kolejny raz w sezonie nie popisał się Sergio Perez, który niczym magnes przyciągał problemy. Początkowo w zamieszaniu zaraz po starcie uszkodził przednie skrzydło. Potem podpadł sędziom zachowaniem w trakcie neutralizacji, za co otrzymał pięć sekund kary. To nie wszystko, bo Meksykanin wdał się w walkę z Kevinem Magnussenem i spowodował nieprzyjemny incydent, doprowadzając do obrócenia się reprezentanta Haasa. - Samochód nie zachowuje się najlepiej - dodał jeszcze Perez przez radio i zespół wycofał go z rywalizacji, oszczędzając mu dodatkowych cierpień. Niespodziewany powrót na tor. Zaskakująca decyzja Red Bulla Kibice w mediach społecznościowych śmiali się, że większość kierowców chyba padło ofiarą użądleń ze strony pszczół mieszkających w nowoutworzonym specjalnym hotelu Sebastiana Vettela w okolicy toru. Co chwilę ktoś wycofywał się z wyścigu i doszło do tego, iż na trzydziestym okrążeniu na szaro widniało aż pięć nazwisk. Byliśmy też w pewnym momencie świadkami niecodziennych scen, ponieważ z alei serwisowej na parę minut ze stratą kilkunastu okrążeń wyjechał wspomniany wcześniej Sergio Perez. Powodem było odbębnienie dziesięciosekundowej kary. Z przodu całkowicie bezpieczny czuł się Max Verstappen, który nie stracił nawet prowadzenia po drugim pitstopie. Przez dłuższy czas za plecami Holendra plasował się George Russell, ale mocno zużyte twarde opony komplikowały mu sprawę. Z młodym Brytyjczykiem szybko radzili sobie pozostali zawodnicy, w tym Lando Norris oraz Oscar Piastri z McLrena. To właśnie duet ścigający się w pomarańczowych autach uzupełnił skład dzisiejszego podium. Ekipa Red Bulla po przejechaniu linii mety przez Maksa Verstappena miała podwójne powody do radości. Triumf Holendra dał austriackiej stajni drugi tytuł z rzędu wśród konstruktorów i patrząc na ich obecną dominację, zapewne nie ostatni. Wyniki wyścigu o Grand Prix Japonii: