Mniej zafiksowani na punkcie królowej sportów motorowych kibice włączając transmisję mogli się nieco zdezorientować, ponieważ zamiast napisu FP2 pojawiła się literka Q. Dlaczego? W trakcie weekendu w Austrii fani będą mogli podziwiać dawno niewidziany sobotni sprint, a o polach startowych na których ustawią się jutro kierowcy zadecydowały właśnie dzisiejsze kwalifikacje. Pobudka, Daniel. Zaraz może być za późno O tym, na jakim obiekcie rywalizuje obecnie Formuła 1 przypomniał wszystkim Max Verstappen. Mistrz świata złamał limity toru, co zaowocowało tym, że na sześć minut przed końcem Q1 znajdował się pod kreską. Holenderscy sympatycy pomimo dość trudnej sytuacji zachowywali jednak spokój. I mieli rację. Lider Red Bulla szybko uspokoił nerwy i z dziecinną łatwością przedarł się do czołowej trójki. Gorzej z Danielem Ricciardo oraz Sebastianem Vettelem. Ich wielkie doświadczenie na nic się zdało i wraz z Lance’em Strollem, Zhou Guanyu i Nicholasem Latifim najszybciej z całej stawki udali się oni na obowiązkowe rozmowy z dziennikarzami. - Przynajmniej w tym są pierwsi- droczyli się internauci. Samym zainteresowanym jednak do śmiechu nie było, a już zwłaszcza Australijczykowi który takimi występami przybliża się do tego, by niebawem opuścić szeregi elitarnej serii pomimo obowiązującego kontraktu z McLarenem. Melisa w Red Bullu potrzebna od zaraz W Q2 stres wciąż nie opuszczał ekipy Red Bulla. O ile ogarnął się Max Verstappen, który nie zamierzał znów kusić losu, o tyle nerwowo zrobiło się w garażu Sergio Pereza. Meksykanin podczas szybkiego okrążenia za szeroko wyjechał w zakręcie numer dziewięć, co spowodowało skasowanie wyniku, a w efekcie spadek na odległą, jedenastą lokatę. Po krótkim postoju 32-latek miał przypominać już innego kierowcę. Miał, ponieważ znów najadł się on sporej ilości strachu, ponownie ocierając się o limity. Sędziowie nie zauważyli jednak niczego niedozwolonego i reprezentant "Czerwonych Byków" zameldował się w decydującym segmencie sesji. Z walki o pole position odpali za to Lando Norris, Yuki Tsunoda, Valtteri Bottas, Alex Albon oraz Pierre Gasly. Pozostał w niej na przykład duet Haasa! Koszmarne cztery minuty Mercedesa Na półmetku Q3 już chcieliśmy chwalić kwalifikacje, że odbyły się bez ani jednego wypadku. No i zapeszyliśmy. Oglądaliśmy bowiem obrazki, do których nie jesteśmy kompletnie przyzwyczajeni, a mianowicie swój bolid rozbił Lewis Hamilton. Brytyjczyk wyraźnie miał chrapkę na pierwszy rząd, lecz poniosło go chyba zbyt bardzo i zamiast jutro powalczyć o podium, musiał udać się do centrum medycznego. Po kraksie siedmiokrotnego mistrza świata wydawało się, iż nic gorszego nie może spotkać dziś Mercedesa. A jednak! Nie minęły nawet dwie minutki od pojawienia się zielonej flagi i w bandzie wylądował kolejny przedstawiciel "Srebrnych Strzał" - George Russell. Niemiecki team wykosił się więc właściwie sam. Oznaczało to, że o pierwsze miejsce znów powalczy Ferrari z Red Bullem. Szkoda, bo obydwaj Brytyjczycy momentami udowadniali, iż są w stanie zagrozić czołówce. Zaskakująco szybko z pojedynku o pole position odpadł Sergio Perez, który wyraźnie w tym roku nie polubił się z austriackim obiektem. Nie zawiódł zaś jego zespołowy kolega. Co prawda na chwilkę prowadzenie objął Charles Leclerc, jednak radość Monakijczyka nie trwała długo, gdyż Max Verstappen rzutem na taśmę wykręcił czas lepszy o zaledwie dwie setne sekundy i zaklepał sobie pole position. Początek sobotniego sprintu zaplanowano na godzinę 16:30. Transmisja tradycyjnie w Eleven Sports 1 i Polsat Box Go. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Austrii: