W Kanadzie ze względu na deszcz mnóstwo rzeczy działo się już w kwalifikacjach, a następnie po ich zakończeniu. Chociażby sensacyjnie na etapie Q2 jazdę zakończyli Charles Leclerc oraz Sergio Perez. Noc polskiego czasu to natomiast łamiące wieści dla Nico Hulkenberga, którego radość z drugiego pola szybko została zastopowana przez sędziów. Ci wlepili mu karę cofnięcia o trzy pozycje za zbyt szybki powrót do alei serwisowej w trakcie trwania czerwonej flagi. Wszystkiemu z wielkim spokojem przyglądał się Max Verstappen. Holender znów bez większych problemów rozpoczął zmagania na czele stawki, ale za nim na choćby jego najmniejszy błąd czaił się Fernando Alonso. - Mamy szansę wywrzeć presję - zapowiadał. Swoją szansę wykorzystał ostatecznie nie Hiszpan, a Lewis Hamilton, który popisał się kapitalnym refleksem i błyskawicznie uporał się z reprezentantem Astona Martina. Oczywiście zawodnik jadący w ciemnozielonym aucie nie zamierzał odpuszczać i non stop siedział na ogonie lidera Mercedesa. To oczywiście działało na korzyść odjeżdżającego rywalom Maksa Verstappena. Z rytmu nie wytrąciła go nawet kraksa George’a Russella. Młody Brytyjczyk walczący o podium doprowadził do wyjazdu samochodu bezpieczeństwa, ale zdołał dalej kontynuować wyścig, ponieważ dotoczył się jakimś cudem do alei serwisowej. To była ozdoba wyścigu. Alonso lepszy od Hamiltona W niej znów zrobiło się gorąco między Hamiltonem oraz Alonso (czołówka skorzystała z okazji i zjechała po nowe opony). Siedmiokrotny czempion został wypuszczony przez mechaników tuż przed rywalem, co prawie doprowadziło do delikatnego kontaktu. Sędziowie po analizie powtórek postanowili odpuścić "Srebrnym Strzałom" i doświadczony Brytyjczyk nie otrzymał żadnej kary. To chyba tylko zmotywowało wściekłego tym faktem zawodnika Astona Martina, gdyż na 22. kółku wreszcie udało mu się przeprowadzić udany manewr wyprzedzania na 38-latku. Czołówkę w końcowej fazie rywalizacji próbowało gonić też Ferrari. Po fatalnych kwalifikacjach Scuderia wreszcie zaimponowała w miarę skuteczną strategią i nie podpaliła się szybką zmianą opon, od razu po wyjeździe samochodu bezpieczeństwa. Zaowocowało to późniejszym awansem Charlesa Leclerca oraz Carlosa Sainza na pozycje 4-5. Summa summarum obaj pozostali na tych miejscach i nie udało im się wrócić do domu z choćby jednym pamiątkowym trofeum. Zmagania do końca zgodnie z oczekiwaniami kontrolował Max Verstappen. Red Bull postawił na bezpieczny wariant i odpowiadał na pit stopy najgroźniejszych rywali dokładnie takim samym ruchem. Przedstawiciele austriackiej stajni goszczący w Kanadzie pewnie długo dziś nie zasną, ponieważ od niedzielnego wieczoru "Czerwone Byki" mają na koncie sto zwycięstw w rundach Grand Prix. Wyniki wyścigu o Grand Prix Kanady: