Już za kilka tygodni rozpocznie się kolejny sezon mistrzostw świata Formuły 1. Choć większość ekip nie zdążyła jeszcze zaprezentować kibicom i dziennikarzom swoich bolidów, emocje już sięgnęły zenitu. Wszystko przed informacje, jakie podały w czwartek włoskie media. Tamtejsze portale sportowe przekazały bowiem, że Lewis Hamilton po sezonie 2024 odejdzie w Mercedesa i zostanie kierowcą Ferrari. Kilka godzin później pogłoski te niejako "potwierdziły" brytyjskie media powiadamiając przy okazji, że oficjalny komunikat na temat przyszłości legendy Formuły 1 opublikowany zostanie jeszcze w tym tygodniu. Po wycieku tych informacji Mercedes-AMG Petronas Formula One Team i Scuderia Ferrari nie zamierzały czekać. O godzinie 20.00 czasu polskiego obie ekipy zamieściły w mediach społecznościowych oświadczenia, potwierdzające medialne pogłoski. Wielu kibiców nie kryło zaskoczenia decyzją siedmiokrotnego mistrza świata. Przejście Brytyjczyka do Ferrari zdziwiło ich tym bardziej, że w sierpniu ubiegłego roku podpisał on umowę z Mercedesem, na mocy której w ekipie "Srebrnych Strzał" miał występować jeszcze przez dwa lata. W kontrakcie zawarta została jednak tajna klauzula, która umożliwiała Hamiltonowi rozwiązanie umowy po 2024 roku. Jak widać, Brytyjczyk z tej możliwości skorzystał. Lewis Hamilton dał się skusić na oferty Ferrari. We włoskim zespole będzie jednak zarabiał kilka milionów mniej Eksperci zastanawiali się, czy doświadczonego kierowcy władze Ferrari nie przyciągnęły kuszącymi ofertami zarobków. Jak się jednak okazuje, bardzo prawdopodobne jest, że Lewis Hamilton we włoskiej ekipie zarabiał będzie... mniej niż w Mercedesie. Według informacji zawartych w nowej umowie 39-latka, w zespole "Srebrnych Strzał" miał on inkasować aż 60 mln euro rocznie. Dziennikarze "La Gazzetta dello Sport" twierdzą natomiast, że w Scuderii Ferrari Brytyjczyk zarabiał będzie około 50 mln euro. Choć wydawać by się mogło, że ekipa z Maranello nie postarała się, jeśli chodzi o proponowane pensje dla Hamiltona, w porównaniu do zarobków obecnych kierowców Ferrari siedmiokrotny mistrz świata nie ma prawa narzekać. W medialnych doniesień wynika, że po podpisaniu nowego kontraktu Charles Leclerc zarabiać będzie około 32,4 mln euro. Na konto Carlosa Sainza natomiast do tej pory trafiało rocznie "zaledwie" 11 mln euro. Oto kulisy odejścia Hamiltona. Szef Mercedesa zabrał głos