Michael Schumacher to sportowiec, którego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Niemiecki gwiazdor przez wiele lat brał udział w wyścigach Formuły 1. Warto również podkreślić, że aż siedmiokrotnie kończył sezon z tytułem mistrza świata, co czyni go rekordzistą, jeśli chodzi o ilość wygranych mistrzostw. Osiągnięcie to 54-latek współdzieli jednak z Brytyjczykiem, Lewisem Hamiltonem, który także jest siedmiokrotnym mistrzem świata. W 2012 roku były kierowca takich zespołów jak m.in. Ferrari i Mercedes ogłosił definitywne zakończenie kariery w Formule 1. Kibice nie kryli rozczarowania i mieli nadzieję, że Niemiec zmieni jeszcze zdanie i powróci do rywalizacji. Niestety, Niemcowi nie dane było wsiąść do bolidu jeszcze raz. Wszystko przez tragiczny wypadek, jakiego mężczyzna doznał 29 grudnia 2013 roku podczas rodzinnego wypadu na narty we francuskich Alpach. Tragiczny wypadek na zawsze odmienił życie Michaela Schumachera i jego bliskich Podczas jednego ze zjazdów były gwiazdor Formuły 1 upadł i uderzył głową w kamień, co, mimo założonego kasku, spowodowało u niego rozległe obrażenia głowy. Utytułowany kierowca wyścigowy kilka kolejnych miesięcy spędził w śpiączce farmakologicznej i przeszedł kilka poważnych operacji. Od tamtej pory jednak w mediach nie pojawiła się ani jedna nowa informacja na temat obecnego samopoczucia Niemca. Mówi się nawet, że fakty na temat stanu zdrowia Michaela Schumachera są jedną z najlepiej strzeżonych tajemnic na świecie. W ostatnich latach co nieco na temat obecnej sytuacji rodziny Schumacherów wyjawili jej członkowie. Corinna Schumacher, a więc żona Michaela przyznała przez kamerami Netflixa, że jej ukochany "jest z nimi, ale w inny sposób". Z nieoficjalnych źródeł wynika, że 54-latek wymaga obecnie nieustannej opieki medycznej, a w jego rodzinnej rezydencji nad Jeziorem Genewskim w Szwajcarii zaaranżowano nawet małą klinikę medyczną, aby Niemiec miał jak najlepsze warunki do funkcjonowania i nie musiał opuszczać terenu posiadłości. Przejmujące słowa brata Michaela Schumachera. Wprost o sytuacji rodziny Dziennikarz przeprowadził śledztwo. Ujawnia nieznane dotąd fakty na temat wypadku Schumachera Od tragicznego wypadku Michaela Schumachera minęło już prawie 10 lat. Z tej okazji w jednej z niemieckich stacji telewizyjnych wyemitowany zostanie pięcioczęściowy dokument na temat życia gwiazdora. Zobaczyć w nim będzie można m.in. kulisy początków kariery jednego z najlepszych kierowców wyścigowych w historii. Kibice jednak raczej nie doczekają się nowych faktów na temat wypadku Niemca oraz jego obecnego stanu zdrowia. Dziennikarskie śledztwo na własną rękę postanowił przeprowadzić dziennikarz portalu "Norddeutscher Rundfunk" Jens Gideon. Rozmawiał on m.in. osobami z bliskiego otoczenia oraz członkami rodziny Michaela Schumachera, którzy ujawnili nowe, nieznane dotąd fakty na temat tragicznego wypadku siedmiokrotnego mistrza świata. Z oczywistych względów nie wypowiadały się one jednak pod nazwiskiem. Jak się okazuje, wielu krewnych gwiazdora twierdzi, że do wypadku doszło... z winy Schumachera. Kolejna z osób z najbliższego otoczenia 54-letniego Niemca przyznała, że Schumacher uwielbiał jeździć na nartach i czuł się pewnie na stokach. Niestety, warunki pogodowe w dzień wypadku, zdaniem rozmówcy Jensa Gideona, nie były warunkami odpowiednimi do jazdy na nartach. "Znał okolicę jak własną kieszeń. Miał nawet domek blisko stoku. (...) Wygląda na to, że do wypadku mogło dojść, gdy narta Schumachera zaczepiła się o skałę, w wyniku czego uderzył głową o kamień" - ujawniło jedno ze źródeł niemieckiego dziennikarza. Nowy rozdział w życiu syna Michaela Schumachera. Niemcy potwierdzają