Grand Prix Singapuru to jeden z najbardziej morderczych wyścigów w kalendarzu mistrzostw świata. Kierowcy podczas prawie dwugodzinnych zmagań w azjatyckim państwie potrafią zgubić nawet kilka kilogramów, dlatego właśnie triumf na Marina Bay zawsze smakuje wyjątkowo. Wyjątkowy był też niedzielny start. Lando Norris wreszcie wykorzystał pole position, nie podpalił się na dojeździe do pierwszego zakrętu i utrzymał prowadzenie. Brytyjczyk w poprzednich rundach z tym pozornie prostym zadaniem miewał ogromne problemy. Wystarczy wspomnieć choćby niedawną eliminację na Monzy. Wicelider klasyfikacji generalnej pogubił się wtedy strasznie. Na nic zdała się zażarta późniejsza pogoń. Jako pierwszy linię mety, ku uciesze tysięcy Tifosich, minął Charles Leclerc. Humory Włochów na Marina Bay były zgoła inne. Ferrari zaliczyło nieudane kwalifikacje. Carlos Sainz rozbił bolid w trzecim segmencie czasówki. Charles Leclerc nie uzyskał z kolei ani jednego pomiarowego rezultatu. Oba czerwone samochody ustawiły się dopiero w piątym rzędzie. Na ulicznym obiekcie nigdy nie zwiastuje to niczego dobrego. Wracając do ścisłej czołówki, po dobrym starcie Maksowi Verstappenowi szybko uciekł Lando Norris. Mistrz świata nie mógł wspomóc się systemem DRS, ponieważ przewaga reprezentanta McLarena szybko wzrosła do ponad sekundy. Lando Norris zwycięzcą Grand Prix Singapuru. Nie brakowało nerwowych chwil Na trzydziestym kółku w garażu brytyjskiej stajni powiało jednak grozą. Lider zmagań drasnął przednim skrzydłem bandę i zameldował o możliwych uszkodzeniach auta. Do tego doszła strata cennego czasu. Po szybkiej analizie inżynier przyszedł z dobrymi informacjami - Lando Norris bezproblemowo mógł ukończyć rywalizację bez wymiany komponentu. Zawodnik z Birstolu odetchnął z ulgą i jeszcze bardziej odjechał Maksowi Verstappenowi. Na mecie zameldował się ponad dwadzieścia sekund przed obrońcą tytułu. Za tą dwójką na podium wdrapał się Oscar Piastri. Tempem wyścigowym nie popisał się Lewis Hamilton. Siedmiokrotny czempion w niedzielę trochę ponarzekał na strategię zespołu, później po zmianie ogumienia zaliczył jeden bardzo szeroki wyjazd, po którym mocno ucierpiały świeże wówczas opony. Zdecydowanie lepiej poradził sobie George Russell. Młodszy z Brytyjczyków w końcówce pokazał swoje defensywne umiejętności i obronił czwartą pozycję przed zakusami Charlesa Leclerca. Wyniki wyścigu o Grand Prix Singapuru: