Lando Norris, który zwyciężył w Sprint Shootout, do stukilometrowych zmagań nie przygotowywał się w zupełnym spokoju. Brytyjczyk znalazł się pod lupą sędziów za to, że jedno z jego okrążeń wyjazdowych przekroczyło maksymalny limit czasu. Zawodnikowi McLarena teoretycznie groziła nawet kara przesunięcia na polach startowych, lecz ostatecznie skończyło się tylko na pogrożeniu palcem. Z takiej decyzji ucieszyli się postronni kibice, ponieważ 23-latek był chyba największą nadzieją na pokonanie Maksa Verstappena. Trzykrotny mistrz świata nie zamierzał jednak długo oglądać tylnego skrzydła rywala i przeprowadził udany manewr wyprzedzania już w pierwszym zakręcie. Lando Norris na początku ewidentnie nie potrafił odnaleźć właściwego rytmu, bo zaledwie kilkadziesiąt sekund później uznał wyższość George’a Russella. Nerwowy start zaliczył też zresztą zespołowy kolega Brytyjczyka - Oscar Piastri. Australijczyk znalazł się na poboczu i pomimo szybkiego auta nie zyskał żadnej pozycji. Lando Norris nie zadowalał się trzecim miejscem i stanowił ogromne zagrożenie dla George’a Russella. Bratobójczy pojedynek kierowców pochodzących ze Zjednoczonego Królestwa zakończył się sukcesem dla zawodnika McLarena. Wieści na temat walki obu zawodników ze spokojem wysłuchiwał Max Verstappen, który umacniał się na czele stawki i spokojnie zarządzał oponami, by nie odmówiły one posłuszeństwa w decydującej części zmagań. Perez ucieka Hamiltonowi w klasyfikacji generalnej W międzyczasie na prowizoryczne podium powrócił Sergio Perez. Meksykanin co prawda szybko poradził sobie z George’em Russellem, ale nie mógł za żadne skarby świata zbliżyć się do Lando Norrisa. Dla wicelidera klasyfikacji generalnej każdy punkt jest na wagę złota, ponieważ walczy on z Lewisem Hamiltonem o tytuł wicemistrzowski. Jeżeli już o Brytyjczyku mowa, to on akurat dość niespodziewanie stracił parę pozycji na dystansie. W końcówce z łatwością ograł go między innymi Yuki Tsunoda. Show czołówce skradli zawodnicy pojedynkujący się o ostatnie punktowane pozycje. Fantastycznie oglądało się zwłaszcza czternaste okrążenie, w którym co rusz pozycjami zamieniali się Carlos Sainz, Oscar Piastri oraz Daniel Ricciardo. Podobnych scen było co niemiara, dlatego kibice zasiadający na trybunach toru Interlagos, opuszczali legendarny obiekt z ogromnym uśmiechem na ustach. Oby podobny przebieg miał także jutrzejszy wyścig. Wyniki sprintu F1 w Sao Paulo: