W zakończonym kilkanaście godzin temu wyścigu o Grand Prix Kataru działo się co niemiara. Na torze panował momentami istny chaos, który spowodowany był wymuszeniem na wszystkich zawodnikach aż trzech pitstopów. To efekt niepokojącej pracy ogumienia w poprzedzających główne zmagania innych sesjach. Po szczegółowej analizie Pirelli okazało się, że dłuższy stint niż ten trwający osiemnaście okrążeń groził nagłym przebiciem opony, a co za tym idzie możliwością uczestniczenia w groźnej kraksie. Z powodu wyjątkowych zmian w regulaminie, częściej niż zazwyczaj kamery telewizyjne były skierowane na mechaników, którzy między sobą walczyli o jak najlepszy czas pitstopu. O dziwo fenomenalnie robiło to między innymi Ferrari. Włochów w pewnym momencie przyćmił jednak zespół McLarena. Stajnia z Woking dokonała czegoś niesamowitego, co zostanie zapamiętane na długie lata, ponieważ obsłużyła Lando Norrisa w rekordowym czasie 1,8 sekundy. Do końca wyścigu już nikt nawet nie potrafił zbliżyć się do tego fantastycznego wyniku. McLaren przebił Red Bulla o dwie dziesiąte sekundy Organizatorzy zmagań w poniedziałek oficjalnie poinformowali, iż w Katarze doszło nawet do pobicia rekordu świata. Poprzedni najszybszy pitstop należał do mechaników Red Bulla, których panowie w pomarańczowych kombinezonach pokonali o zaledwie dwie dziesiąte sekundy. - Przez długi czas wielu ludzi myślało, że żaden z zespołów nie zrobi tego szybciej, ale pojawił się McLaren - czytamy w oficjalnym komunikacie dostępnym na stronie DHL. W Internecie oczywiście już krąży nagranie z tego wyjątkowego momentu. Z tej okazji warto pochwalić samego Lando Norrisa, bo zatrzymanie się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie również jest nie lada sztuką. 23-latek zresztą później szalał też na torze i dojechał do mety na znakomitym trzecim miejscu, pomimo startu z odległego dziesiątego pola. - To był naprawdę fantastyczny weekend - oznajmił po opuszczeniu kokpitu szczęśliwy Brytyjczyk.