Przed kilkoma dniami rozpoczął się historyczny sezon królowej sportów motorowych. Zostanie on na długo zapamiętany nie tylko ze względu na rewolucję techniczną, która doprowadziła do wyrównania się stawki. Swoje robi też przepakowany do granic możliwości kalendarz, ponieważ znalazły się w nim aż 23 rundy. Nigdy wcześniej w tej dyscyplinie nie było ich tak wiele. Poprzestać na tym nie chce szefostwo serii. Ludzie stojący na czele Formuły 1 już rozmyślają o nowych lokalizacjach, o czym na antenie Sky Sports poinformował Stefano Domenicali. - Poza USA i Chinami jest ogromny potencjał, by wreszcie znaleźć się w Afryce. Jest tam naprawdę ogromne zainteresowanie. Są więc możliwości, żeby wkrótce zorganizować 24 eliminacje. Ba, przy dobrych wiatrach może być ich 30 - przekazał szef zmagań. Nie da się ukryć faktu, iż liczba zainteresowanych miast powiększa się w zasadzie z tygodnia na tydzień. Oznacza to kłopoty dla paru obecnych organizatorów rund mistrzostw świata. - Naszym zadaniem będzie znalezienie odpowiedniego balansu. Trzeba będzie wciąż pod uwagę zarówno miejsca, które chciałyby się znaleźć w kalendarzu, jak i kilka obiektów historycznych - dodał działacz. Dodatkowe wyścigi = dodatkowe zespoły? Całkiem prawdopodobne, że poza nowymi lokalizacjami na liście startowej pojawi się przynajmniej jeden nowy team. Coraz chętniej do bram F1 puka bowiem między innymi Michael Andretti, który marzy o drugiej amerykańskiej ekipie w stawce.- Nie tylko on postawił sobie taki cel. Może jest najbardziej głośny, ale otrzymaliśmy około pięciu podobnych próśb od innych osób. Będąc szczerym, F1 z 10 zespołami sprawdza się wyśmienicie. Kibice oglądają naprawdę solidną rywalizację. Nie sądzę więc, że powiększanie stawki będzie dla nas najważniejszym elementem z punktu widzenia rozwoju sportu - zakończył Stefano Domenicali.