Choć do rozpoczęcia kolejnego sezonu mistrzostw świata Formuły 1 zostało jeszcze kilkanaście dni, fani wyścigów samochodowych już teraz nie mogą narzekać na brak emocji. 1 lutego bowiem w mediach pojawiła się informacja o jednym z największych transferów w F1 od wielu lat. Brytyjskie i włoskie media poinformowały wówczas, że Lewis Hamilton wraz z końcem tego roku opuści Mercedesa i przeniesie się do Ferrari. Pogłoski o rzekomych planach siedmiokrotnego mistrza świata szybko okazały się prawdą. Jeszcze tego samego dnia obie ekipy biorące udział w mistrzostwach świata potwierdziły to, o czym wcześniej poinformowali dziennikarze. Kiedy stało się jasne, że Brytyjczyk za kilka miesięcy opuści zespół Mercedes-AMG Petronas Formula One Team, kibice i dziennikarze zaczęli zastanawiać się, kto zajmie jego miejsce u boku George'a Russella. W mediach przewijały się nazwiska pięciu kierowców, którzy prawdopodobnie byliby chętni na współpracę z niemiecką ekipą. Twierdzono wówczas, że drugi fotel w Mercedesie zająć mogą Mick Schumacher, Daniel Ricciardo, Oscar Piastri, Alexander Albon lub 17-letni talent - Andreas Kimi Antonelli. Teraz jednak kibice zaczęli wierzyć w to, że do ekipy dołączy w 2025 roku.... Fernando Alonso. Wszystko przez zdjęcie, które nie tak dawno obiegło sieć. Fernando Alonso przejdzie do Mercedesa? Kibice F1 nie mają wątpliwości Interesami Fernando Alonso od długiego już czasu zajmuje się Flavio Briatore. Plotki o przejściu obecnego kierowcy Astona Martina do Mercedesa rozpoczęły się, gdy menedżer hiszpańskiego gwiazdora... opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie ze spotkania z szefem niemieckiej ekipy, Toto Wolffem. Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Kibice są bowiem przekonani, że podczas tego spotkania panowie rozmawiali o przyszłości Fernando Alonso. "Coś jest na rzeczy. Alonso był zapewne głównym tematem ich rozmów", "Fernando w Mercedesie", "To się dzieję", "George Russell lubi to", "Rozmawiacie o zwycięskim bolidzie dla Alonso na rok 2025?", "Jaki jest plan?" - takie komentarze pojawiły się pod wpisem agenta hiszpańskiego kierowcy. Ujawnili zarobki Hamiltona w Ferrari. Leclerc może jedynie pozazdrościć