Do zdarzenia doszło na 27. okrążeniu ulicznego toru w Księstwie. Po wyjściu z zakrętu Niemiec stracił kontrolę nad bolidem, który ze sporą prędkością <a href="https://sport.interia.pl/f1/news-co-za-kraksa-schumachera-bolid-doslownie-sie-rozpadl,nId,6057473">uderzył w bandy zabezpieczające i rozpadł się w pół</a>. Na szczęście - kierowca nie odniósł niemal żadnych obrażeń. Maszynę opuścił o własnych siłach, udając się tylko na kontrolę do centrum medycznego. Ta kraksa wyglądała bardzo groźnie Już kolejny raz w tym sezonie Schumacher rozbił swoją maszynę. Wcześniej zrobił to podczas zmagań w Arabii Saudyjskiej. Nieoficjalnie mówi się, że mocno irytuje to władze jego zespołu, bo każdy kolejny wypadek powoduje kolejne koszty, obciążające budżet Haasa. Sam kierowca bezpośrednio po zdarzeniu nie był w stanie stwierdzić, dlaczego doszło do kraksy. - Nie rozumiem, co się stało - mówił przez radio. Niedługo później, cytowany przez "Sky Sport" winę zrzucił na nawierzchnię toru. - To było dziwne. Wjechałem w mokrą plamę jednym z kół. Próbowałem odzyskać kontrolę nad bolidem, ale się nie udało. Mieliśmy dobre tempo, ale nie zdołałem utrzymać maszyny na torze - kajał się. Dla Micka Schumachera to drugi sezon w Formule 1. 23-latek dotąd nie zdobył żadnego punktu. Jego najlepszym wynikiem jest 11. miejsce, wywalczone podczas tegorocznego GP Bahrajnu.