Przygoda Matti Binotto w roli szefa Ferrari to niestety jedno wielkie pasmo niepowodzeń. Zaczęło się co prawda imponująco, bo w sezonie 2019 jego kierowcy sięgnęli po parę spektakularnych zwycięstw. Kolejne dwa lata okazały się tragiczne, ponieważ zawodnicy dysponowali tak słabym autem, że wielkim sukcesem była jakakolwiek wizyta na podium. Wszystko miało zmienić się w niedawno zakończonych zmaganiach, kiedy Scuderia wreszcie mogła pochwalić się konkurencyjnym autem. Przełom jednak nie miał miejsca i zamiast długo wyczekiwanego tytułu, skończyło się na zaledwie trzech triumfach Charlesa Leclerca. Nic więc dziwnego, że kibice oczekiwali dymisji sympatycznego 53-latka. Ba, włoskie media na początku listopada już pochwaliły się nawet informacją, iż jego dni w Ferrari są policzone. Team szybko zdementował te informacje, nazywając je wyssanymi z palca plotkami. Jak przekonaliśmy się we wtorkowy poranek, coś chyba było na rzeczy. Na oficjalnej stronie włoskiej stajni pojawił się bowiem komunikat o zakończeniu współpracy między obiema stronami. To koniec pewnej epoki - Chciałbym podziękować Mattii za te 28 lat w Ferrari, a zwłaszcza za ten rok, kiedy auto znów stało się konkurencyjne i mogło rywalizować z najlepszymi. To właśnie między innymi dzięki niemu mamy teraz ugruntowaną pozycję w Formule 1 i możemy rywalizować o wielkie cele. Czeka nas kolejne wielkie wyzwanie, a Mattii życzymy powodzenia w dalszej przyszłości - oznajmił dyrektor generalny Ferrari, Benedetto Vigna. - Z ogromnym żalem zdecydowałem się zakończyć przygodę z Ferrari. Opuszczam zespół, w którym znajdowałem się 28 lat i pokochałem go całym sercem. Zostawiam silną i przede wszystkim zjednoczoną ekipę. Jestem przekonany, że prędzej czy później uda się jej osiągnąć zakładane cele. To wszystko dla mnie trudne, lecz tak po prostu musiało być - powiedział z kolei Mattia Binotto. Wśród potencjalnych następców Włocha wymienia się kilka ciekawych nazwisk. Według dziennikarzy faworytem do otrzymania posady jest obecny szef Alfy Romeo - Frederic Vasseur. Scuderia oficjalny komunikat wyda jednak dopiero na początku przyszłego roku.