Pierwszy w historii sprint w Teksasie ku zaskoczeniu organizatorów zmagań nie cieszył się tak wielkim zainteresowaniem, jak początkowo oczekiwano. Sprzedaż biletów co prawda poszła dosyć dobrze, ale amerykanie spodziewali się lepszych wyników, o czym zresztą oficjalnie poinformowali przedstawicieli mediów. Kibice śledzący zmagania w telewizji nie mogli jednak narzekać, a wszystko dlatego, że w Shootoucie czołowa czwórka zmieściła się w jednej dziesiątej sekundy. Gorszą wiadomością dla chcących oglądać zaciętą batalię o zwycięstwo było zdobycie pole position przez tegorocznego dominatora - Maksa Verstappena, który miał wręcz autostradę do kolejnego triumfu w karierze w stukilometrowym wyścigu. Liderowi Red Bulla zadania nie ułatwił Charles Leclerc. Obaj kierowcy na dojeździe do pierwszego zakrętu jechali koło w koło, lecz więcej zimnej krwi zachował Holender. Monakijczyk na domiar złego stracił pozycję wicelidera na rzecz Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk w początkowej fazie rywalizacji nie zamierzał zadowolić się drugą pozycją, dlatego naciskał na prowadzącego lidera klasyfikacji generalnej. Odważna jazda pozwoliła mu na korzystanie z systemu DRS (mniej niż sekunda straty), który umożliwił powiększenie przewagi nad przeciwnikiem z Ferrari. Swoją drogą włoski team postawił dziś na dwie odmienne strategie, ponieważ Carlos Sainz jako jedyny używał miękkiego ogumienia. Na starcie rzeczywiście dało to przewagę nad rywalami, ale im dalej w las, tym tempo Hiszpana ulegało pogorszeniu. W porównaniu z Verstappenem, od szóstego okrążenia zwalniać zaczął również Lewis Hamilton. - Max parę razy przekroczył limity toru - narzekał w pewnym momencie sfrustrowany Brytyjczyk, jednak sędziowie pozostali niewzruszeni. Sainz zatrzymał Norrisa. Skorzystał na tym Leclerc Wspomniany w poprzednim akapicie Carlos Sainz długo bronił się przed Lando Norrisem, co działało na korzyść odjeżdżającemu im Charlesowi Leclercowi. Kierowca McLarena na dziesiątym kółku wreszcie dopiął swego, ale zabrakło mu już dystansu na dogonienie solidnego w ten weekend Monakijczyka. Najważniejszy wyścig trzeciego w sprincie zawodnika Ferrari czeka jednak dopiero jutro, bo wystartuje z pole position. Max Verstappen natomiast będzie przebijał się do czołówki z trzeciego rzędu. Wyniki sprintu w USA: