"Sir Stirling Moss był zawziętym kierowcą i prawdopodobnie najlepszym, który nigdy nie został mistrzem Formuły 1. Roztaczał wokół siebie urok i było ogromną przyjemnością móc go poznać" - w takich słowach pożegnał zmarłą legendę brytyjski kierowca Max Chilton. Moss nie bez powodu jest uznawany legendą motosportu. Wygrał 16 spośród 66 swoich wyścigów w Formule 1. Ogółem w latach 1948-1962 Moss brał udział w 497 wyścigach, z których wygrał aż 194! "Dziś świat sportu stracił nie tylko swoją ikonę i legendę, ale także prawdziwego dżentelmena. Zespół i cała rodzina Mercedesa straciła drogiego przyjaciela. Będziemy za Tobą tęsknić" - napisano na oficjalnym koncie twitterowym teamu Mercedes. "Prawdziwa legenda i cudowna osoba. Dla Scuderii Ferrari zawsze był wspaniałym przeciwnikiem. Nasze myśli są z jego żoną, rodziną i przyjaciółmi" - tak swój żal z powodu śmierci Mossa wyraziło Ferrari. "Bolesne wiadomości z rana. Sir Striling Moss należał do największych na torze i poza nim. Nie potrzebował mistrzostw, by to udowodnić" - pożegnał się David Croft, komentator stacji "Sky Sports".Swoje ubolewanie wyraził także Jean Todt, prezydent organizacji FIA. "Bardzo smutny dzień. Stirling Moss opuścił nas po długiej walce. Był prawdziwą legendą motosportu i pozostanie nią na zawsze. Jestem myślami z jego żoną, rodziną i przyjaciółmi" - napisał Todt. Moss w chwili śmierci miał 90 lat. Od dwóch lat nie udzielał się publicznie - zmagając się z przewlekłą chorobą. Jego karierę sportową zakończył koszmarny wypadek w 1962 roku w Goodwood, po którym Moss przez miesiąc był w stanie śpiączki, a przez kilka miesięcy był częściowo sparaliżowany. WG