Fernando Alonso nie będzie się nudził w przyszłym roku, choć żadna stajnia Formuły 1 nie zaproponowała mu kontraktu. Hiszpan ma zaplanowany szereg startów i na dłużej zwiąże się z ekipą Toyoty. Przede wszystkim na celowniku ma 24-godzinny wyścig w Daytona pod koniec stycznia, a w lutym ma gościnnie odbyć dla McLarena szereg testów przed sezonem F1. Kolejny cel to start w barwach Toyoty w prestiżowym wyścigu "1000 Miles of Sebring" w marcu, a później występ w Indianapolis 500 (koniec maja) i walka w prestiżowym 24h Le Mans pod koniec czerwca. W tym roku Hiszpan we Francji okazał się najszybszy, więc będzie bronił zwycięstwa. Fernando Alonso nie wyklucza, że weźmie również udział w testach Formuły 1 w Spa, ale o powrocie do ścigania na razie nie ma mowy. "Marca" ujawniła, że zespół fabryczny Toyoty chce na dłużej związać się z Alonso i być może skusi go ofertą startu w Rajdzie Dakar w 2020 roku. - Jesteśmy lata świetlne od Dakaru. Na dzisiaj nie ma mojej zgody, nie ma oferty i nawet nie ma poważnych rozmów na ten temat. W lipcu przyszłego roku będzie nieco jaśniej w tej kwestii - przyznaje Alonso, ale i nie zaprzecza doniesieniom dziennika. Jak sam przyznał, jeśli wróci do F1, to tylko do zespołu, który będzie miał realne szanse na odnoszenie zwycięstw. Królewska seria nie jest tematem zamkniętym dla 37-latka, ale też nie jest już priorytetem. 17 lat spędzonych w elicie sprawiło, że Hiszpan postanowił szukać nowych wyzwań na całym świecie. - Temat mojego powrotu do Formuły 1 to najwcześniej 2020 rok. Na razie mam inne plany i będę angażował się w inne projekty - powiedział as kierownicy z Oviedo. Kris