Na kilka godzin przed rozpoczęciem czasówki w Singapurze mocno padało. Podczas trzeciego treningu kierowcy używali pośrednich opon. Podobnie było w pierwszej i drugiej części sesji kwalifikacyjnej. Kwalifikacje F1 w Singapurze. Kilka niespodzianek Po Q1 z dalszą rywalizacją pożegnali się Valtteri Bottas, Daniel Ricciardo, Esteban Ocon, Alex Albon oraz Nicholas Latifi. Szczególnie odpadnięcie trzeciego z nich może szokować, bo Alpine jest w tym momencie czwartą siłą w stawce. Francuzowi przeszkodziły jednak na decydującym przejeździe żółte flagi wywołane przez problemy Lance'a Strolla. Uniemożliwiły mu one poprawienie czasu. Pod koniec Q2 pierwsi kierowcy zdecydowali się na założenie opon przeznaczonych na suchą nawierzchnię. To ryzyko podjęli inżynierowie Strolla, Sebastiana Vettela i Guanyu Zhou. Nie opłaciło się, bo zajęli oni odpowiednio 12., 14. i 15. miejsce. Chińczyk przyznał przez radio, że nie miał przyczepności. Czterokrotny mistrz świata również przekazał zespołowi, że ta decyzja była zbyt pochopna. Prawdziwą sensacją drugiego segmentu było jednak odpadnięcie George'a Russela. Kierowcy Mercedesa zabrakło 0,006s do wejścia do czołowej dziesiątki. Slicki zaczęły prawidłowo funkcjonować dopiero w decydującej części czasówki. Dogrzanie ich było jednak wyzwaniem, co utrudniało przejechanie dobrego kółka. Najlepiej z tym zadaniem poradził sobie Charles Leclerc, który o 0,002 wyprzedził Sergio Pereza i 0,054 Lewisa Hamiltona. Drugą linię uzupełnia Carlos Sainz, a trzecią tworzą Fernando Alonso i Lando Norris. Sensacyjnie ósme miejsce zajął lider mistrzostw Max Verstappen. Jechał po pierwsze miejsce, ale został zdjęty z toru przez swój zespół z powodu braku paliwa. Przepisy mówią, że po zakończeniu sesji w baku musi pozostać litr, który jest pobierany do kontroli. W przeciwnym razie jest nakładana kara. Siódmą lokatę zajął Pierre Gasly, dziewiątą Magnussen, a dziesiątą Tsunoda. Niespodzianki w kwalifikacjach zapowiadają doskonały wyścig, który wystartuje w niedzielę o 14:00. Czytaj także: F1. Mistrzowie pod ostrzałem. Finansowe oskarżenia pod adresem Red Bulla