Podczas weekendu na Węgrzech możemy poczuć się jak w Wielkiej Brytanii. Wczoraj nad Hungaroringiem panował niemiłosierny upał. Dziś z kolei w trzecim treningu pierwszoplanową rolę odgrywał deszcz. Gdy wydawało się, że pogoda nie ulegnie już poprawie, niebo nad Budapesztem zaczęło się rozpogadzać, w efekcie czego kwalifikacje rozpoczęły się na suchej nawierzchni. Nic więc dziwnego, iż punktualnie o godzinie 16:00 niemal wszyscy kierowcy rzucili się na pokonywanie szybkich okrążeń niczym dzieci widzące cukierki na sklepowych półkach. Każdy z nich bał się nagłego pogorszenia warunków, a nawet ciut słabszy rezultat na slickach jest lepszy niż jazda po mokrym i zdradliwym torze. - Jest pół na pół z deszczem. Albo będzie padać, albo nie - tryskali dobrym humorem kibice na Twitterze. Sergio Perez ewidentnie nie był sobą Uśmiech na twarzy nie zagościł natomiast na twarzy Sebastiana Vettela. Najpierw pod koniec FP3 Niemiec rozbił bolid i jego naprawa zakończyła się dopiero na kilka minut przed startem najważniejszej czasówki. Potem czterokrotny czempion, pomimo wysiłku mechaników, pożegnał się z kibicami na etapie Q1. Czar prysł też w Williamsie, gdzie panowała istna euforia po trzecim treningu i najlepszym wyniku Nicholasa Latifiego, lecz gdy przyszło co do czego to zarówno Kanadyjczyk, jak i Alex Albon nie mieli podejścia do rywali. Najgorszą piątkę uzupełnili Pierre Gasly i Yuki Tsunoda z AlphaTauri, którzy witali się z gąską, ale dosłownie w ostatniej chwili sędziowie skasowali im okrążenie za przekroczenie limitów toru. Jeżeli niską pozycję wcześniej wspomnianego Francuza traktowaliśmy jako ogromny zawód, to co dopiero powiedzieć o Sergio Perezie? Meksykanin zupełnie nie odnalazł się na półmetku zmagań i nie był w stanie wykręcić choćby jednego konkurencyjnego wyniku. Doprowadziło to do nerwówki i odpadnięcia trzeciego zawodnika generalki z rywalizacji o pole position. - Magnussen mnie zablokował - meldował wściekły 32-latek przez radio, lecz na nic się to mu zdało. Duńczyk zresztą też wybrał się pod prysznic, a poza nim grubą czerwoną kreską oddzieliliśmy Micka Schumachera, Lance’a Strolla oraz Zhou Guanyu. George Russell zszokował cały świat Mało kłopotów Red Bulla? Tuż przed ostatnim przejazdem w Q3 Max Verstappen zgłosił problem z brakiem mocy i jego marzenia o zakończeniu dominacji Ferrari na suchym Hungaroringu prysły niczym bańka mydlana. - Naprawcie do jasnej cholery ten błąd - irytował się Holender. W międzyczasie wydawało się, że pierwszy rząd z łatwością zaklepie sobie Scuderia. Wydawało się, ponieważ jak królik z kapelusza wyskoczył... George Russell. Ten sam George Russell, który jeszcze wczoraj niemiłosiernie męczył się w bolidzie Mercedesa! Tuż za ex-kierowcą Williamsa ustawi się jutro Carlos Sainz, a na odległym dziesiątym miejscu wylądował dopiero Max Verstappen, co zwiastuje nam ogromne emocje już od startu. Transmisja zmagań w niedzielę od godziny 14:55 w Eleven Sports 1 i Polsat Box Go. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Węgier: