Z ogromnym niepokojem do wieczornej sobotniej czasówki podchodził fabryczny Mercedes oraz jego zespoły klienckie. Ostatni trening pokazał bowiem, że wszyscy są z osiągami daleko w lesie. Najbardziej wymownym obrazkiem potwierdzającym tę tezę było dopiero jedenaste miejsce Lewisa Hamiltona w FP3. Po drugiej stronie barykady królowało natomiast Ferrari wraz z Red Bullem, do czego zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić. Reprezentanci obu stajni w każdej sesji regularnie rezerwowali dla siebie miejsca w czołowej piątce i ośmieszali przy tym głównych rywali w walce o tytuł. Dramat Lewisa Hamiltona Kwalifikacje w najgorszy z możliwych sposobów rozpoczęły się dla Nicholasa Latifiego z Williamsa. Kanadyjczyk na samym końcu szybkiego okrążenia wypadł z toru i wycelował prosto w bandę. Sędziowie widząc powagę sytuacji, natychmiastowo zdecydowali o wywieszeniu czerwonej flagi. Uderzenie okazało się na tyle silne, że po poszkodowanego kierowcę musiał wyjechać samochód medyczny. W międzyczasie wróciły stare demony w Alpha Tauri i parę chwil po wznowieniu rywalizacji do boksu udał się Yuki Tsunoda. Japończyk nie opuścił już więcej garażu i zamiast zameldować się w Q2, odpowiadał w tym czasie na pytania dziennikarzy. Q1 dało nam także jedną z największych sensacji ostatnich kilku lat. A mianowicie na tym etapie z dalszymi zmaganiami pożegnał się Lewis Hamilton! Brytyjczyk robił co mógł, by znaleźć się nad kreską, lecz pomimo ogromnych starań rzutem na taśmę wyprzedził go Lance Stroll. Poza wicemistrzem świata z grymasem na twarzy Jeddah Corniche Circuit opuszczali również Nicholas Latifi, Nico Hulkenberg, Alex Albon i wcześniej wspomniany Yuki Tsunoda. Fatalna kraksa Micka Schumachera Kolejna część kwalifikacji ruszyła na spokojnie, ponieważ mnóstwo zawodników początkowo korzystało z używanych opon, które nie gwarantują najlepszych rezultatów. Wraz z biegiem czasu na obiekcie zaczęło robić się jednak coraz bardziej emocjonująco. Niestety na pięć minut przed pojawieniem się flagi w szachownicę ciśnienia nie wytrzymał Mick Schumacher. Młody Niemiec popełnił fatalny w skutkach błąd i przy pełnej prędkości wpakował się w ścianę. Co zrozumiałe, rywalizacja została natychmiast przerwana. Dodatkowego dramatu dodawał brak powtórek i przyjazd karetki na sygnale. Na szczęście 23-latek ani nie chwilę nie stracił przytomności i od razu po zdarzeniu rozmawiał z równie przerażonymi lekarzami. Napisać, że spadł nam kamień z serca, to jak nic nie napisać. Nie zazdrościmy za to mechanikom Haasa, bo odbudowanie bolidu na pewno nie będzie proste. Główni bohaterowie wieczoru przesiedzieli u mechaników ponad godzinę i po powrocie na tor zamiast rozgrzewać się na nowo, praktycznie z miejsca musieli wyciskać 100% ze swoich samochodów, by liczyć się w grze o pole position. O ile faworyci stanęli na wysokości zadania, o tyle marzenia o Q3 musieli porzucić Lance Stroll, Zhou Guanyu, Daniel Ricciardo oraz Lando Norris. Z ulgą odetchnęli zwłaszcza w Mercedesie, gdyż George Russell uplasował się na ostatniej bezpiecznej pozycji. Sergio Perez pogodził faworytów Decydujący epizod czasówki rozpoczął się od mocnego uderzenia Ferrari. Włoscy kibice oszaleli z radości zwłaszcza po kompletnie zepsutym kółku Maxa Verstappena. - W ogóle nie mam przyczepności w tych oponach - zameldował wściekły Holender, który w pierwszym przejeździe uzyskał zaledwie siódmy wynik. Chcielibyśmy zobaczyć miny tych samych kibiców, kiedy na parę sekund przed końcem czasu na mecie z najszybszym rezultatem sensacyjnie zameldował się Sergio Perez. Meksykanin wzniósł się na wyżyny swoich możliwości i wyprzedził drugiego Charlesa Leclerca o zaledwie 0,25 sekundy. W niedzielę z trzeciego pola wystartuje zespołowy kolega Monakijczyka - Carlos Sainz. Transmisja z jutrzejszego wyścigu od 18:55 w Eleven Sports 1. Będzie się działo! Wyniki kwalifikacji przed Grand Prix Arabii Saudyjskiej: