Dziś wystarczyło tylko na moment odpalić transmisję, by uświadomić sobie w jakim kraju rywalizuje obecnie Formuła 1. Po dwóch słonecznych treningach, ku zadowoleniu słabszych zespołów, do łask powrócił deszcz. Kropelki spadające z ciemnego nieba wbrew pozorom ucieszyły też miejscowych kibiców. Fani może i zmoknęli, ale mokry tor to zawsze większe prawdopodobieństwo niespodziewanych wyników. W trakcie Q1 zdecydowanie nie warto było choćby na chwilę opuszczać wygodnej kanapy z widokiem na telewizor, ponieważ sytuacja w tabeli czasów zmieniała się niczym w kalejdoskopie. O ile czołówka znajdowała się w innej lidzie, o tyle w garażach ekip z końca stawki panowała istna huśtawka nastrojów. Poprawki? A na co one komu! Trudne warunki okazały się bezlitosne nawet dla wielkich nazwisk, czego dowodem jest chociażby odpadnięcie Sebastiana Vettela. Poza Niemcem już na tym etapie rywalizacji z licznie zgromadzoną publicznością pożegnali się Lance Stroll, Mick Schumacher, Kevin Magnussen oraz Alex Albon. Tak, ten sam Alex Albon, który w końcu miał zrobić dobry wynik po tym jak otrzymał poprawiony samochód, lecz ostatecznie został pokonany przez Nicholasa Latifiego, czyli "dumnego" posiadacza ostatniego miejsca w klasyfikacji generalnej. Swoją drogą wspomniany wyżej Kanadyjczyk śmiało może szczycić się tytułem największej niespodzianki całych kwalifikacji, gdyż kontynuował on także dobrą serię w Q2 i sensacyjnie awansował do decydującej części zmagań. Co prawda miał w tym trochę szczęścia, ponieważ wykręcił znakomity wynik, a następnie deszcz zaczął coraz mocniej padać, jednak fakt jest faktem i za ten wyczyn należy się mu ogromny szacunek. Marzenia o choćby piątym rzędzie musieli z kolei porzucić Esteban Ocon, Daniel Ricciardo, Yuki Tsunoda, Valtteri Bottas i Pierre Gasly. Carlos Sainz pogodził wielkich faworytów Im bliżej było końca sesji, tym warunki robiły się coraz bardziej wymagające. O tym z jak wielkimi ciężarami musieli zmagać się zawodnicy pokazał już sam początek Q3, kiedy to ku radości Brytyjczyków bolid obrócił Max Verstappen. Zimny prysznic na Holendra podziałał motywująco, ponieważ momentalnie wziął się w garść i przesunął się z szóstego na pierwsze miejsce. Gdy wydawało się już, że nikt nie będzie w stanie odebrać nakręconemu mistrzowi świata pole position, do gry włączył się duet Ferrari. Najpierw z liderem Red Bulla co rusz pozycjami zamieniał się Charles Leclerc. Gdy jednak przyszło co do czego, to jak królik z kapelusza wyskoczył Carlos Sainz, który nie tylko wyprzedził Monakijczyka w bratobójczym pojedynku, ale i pokonał Maksa Verstappena o niecałą jedną dziesiątą sekundy. Dla 27-latka dzisiejszy wynik jest bez wątpienia największym sukcesem w karierze. Co prawda reprezentant Scuderii potrafił stawać na podium czy liczyć się o zwycięstwo w wyścigach, lecz jeszcze nigdy nie było mu dane wystartować z pierwszego pola. To też jasny sygnał dla kibiców, że nie powiedział on w tym sezonie ostatniego słowa i po kiepskim początku wciąż stać go na znakomite rezultaty. O tym, czy wytrzyma ogromną presję przekonamy się dopiero jutro. Transmisja zmagań od godziny 15:55 w Eleven Sports 1 i Polsat Box Go. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Wielkiej Brytanii: