Wielu kibiców Formuły 1 zastanawia się w ostatnim czasie, czy kariera Lewisa Hamiltona zmierza ku końcowi. Brytyjski kierowca rok temu nie zdołał zdobyć ósmego - rekordowego tytułu mistrza świata i tym samym wyprzedzić legendarnego Michaela Schumachera. Patrząc na to, jak układa się ten sezon, coraz odważniej można sądzić, że Hamiltonowi rzeczywiście trudno już będzie tego dokonać. George Russell w Mercedesie w tym sezonie radzi sobie lepiej od swojego bardziej utytułowanego kolegi z zespołu. Podczas minionego wyścigu F1 na Imoli mniej doświadczony kierowca zdołał wywalczyć czwartą lokatę, podczas gdy Hamilton zameldował się na trzynastej pozycji. Zespół Mercedesa ma w tym sezonie problem i nie potrafi odnaleźć się na torze. Sam Hamilton jest wyraźnie sfrustrowany i zaczyna mieć wątpliwości, czy uda mu się w ogóle dopiąć swego. "Czego byśmy nie zmienili, to nic nie działa" - mówił już na początku kwietnia siedmiokrotny mistrz świata, cytowany przez motorsport.com. Czytaj też: Czy Robert Kubica powróci do F1? Szef Alfy Romeo nie pozostawił wątpliwości "Zmagamy się z rozgrzewaniem opon. Jazda w piątek po torze, kiedy było 13 stopni była dla nas koszmarem. Zarówno dla mnie, jak i Lewisa. Wierzę, że po tym weekendzie wróci silniejszy. To inspirująca osoba, która motywuje zespół do działania. Osobiście nie czuję się komfortowo w obecnej sytuacji, bo wiem, do czego jest zdolny Lewis" - powiedział Russell w rozmowie z Sky Sport. 24-latek dodał, że aktualnie starają się wykorzystać swój sprzęt na tyle, na ile mogą. Przyznał też, że jako zespół mają nadzieję na to, że samochód będzie szybszy i będą mogli jeszcze w tym sezonie osiągać lepsze wyniki.