Team Mercedes opóźnił prezentację tegorocznego bolidu. Na pierwszych przedsezonowych testach w hiszpańskim Jerez zespół Michaela Schumachera jeździł starą konstrukcją z delikatnymi modyfikacjami. Z wiadomych względów osiągi Mercedesa w Jerez nie mogły być konfrontowane z innymi zespołami (auto nie spełniało wymogów regulaminowych na sezon 2012). Dwa tygodnie później na torze Circuit de Catalunya team z Brackley przywiózł bolid W03. Szef stajni z Brackley Ross Brawn przekonywał, że opóźnienie nie wpłynie na konkurencyjność samochodu. Znalazło to potwierdzenie w dwóch rundach testów na torze w Barcelonie, gdzie W03 spisywał się bardzo solidnie. Brytyjczyk podtrzymuje swoje słowa na niespełna tydzień przed rozpoczęciem sezonu. Brawn wierzy w to, że tegoroczny bolid może zwyciężać w poszczególnych wyścigach. - Myślę, że człowiek zawsze w to wierzy i chce mieć zwycięski bolid. Czasami miewasz problemy z autem i wówczas widzisz rzeczy, które nie spełniają twoich oczekiwań, lecz w przypadku F1 W03 zdecydowanie brakuje oznak, by nie miał spełnić naszych ambicji - wykonania dużo lepszej pracy, niż w poprzednich dwóch latach - przekonuje szef Mercedes AMG. Brawn z niecierpliwością czeka na pierwszy wyścig w Melbourne (18 marca). Szef stajni z Brackley wyjaśnił, że testy nie oddają rzeczywistego układu sił. - Trudno rozstrzygać o układzie stawki, ponieważ nie znasz ładunków paliwa z jakim jeździli kierowcy. Widząc bolid rozpoczynający symulację wyścigu musisz przyjąć, że wyjechał z pełnym bakiem i jego waga jest reprezentatywna, a wówczas zobaczysz dokładnie poczynania rywali. Niektóre przejazdy wyglądają dobrze, a inne przeciwnie, jednakże podejrzewam, że bolidy ulegną ponownym zmianom przed wyjazdem na tor w Melbourne - wyjaśnił Ross Braun. Bolid zespołu Mercedes, jako pierwszy z tegorocznych samochodów zaprezentował "dziurawy" nos nazwany kanałem "W". Podczas pokonywania prostej, wlatujące nosem powietrze rozkłada się proporcjonalnie na obie strony przedniego skrzydła. W zakręcie, kanał "W" zwiększa docisk w kierunku łuk trasy. Innowację z Brackley próbują kopiować inne zespoły. Być może "dziurawe" nosy już wkrótce staną się tak samo modne, jak garby na przodzie auta.