Po okresie zamrożenia imprez sportowych zawodnicy powoli wracają do rywalizacji w swoich dyscyplinach. W tym gronie znajduje się również Robert Kubica, który bierze udział w testach DTM na torze Nuerburgring. Dwa miesiące przed startem sezonu kierowca zespołu ORLEN Team ART przybliża tajniki tej serii wyścigowej i porównuje ją do dobrze sobie znanej Formuły 1. W tym sezonie Robert Kubica będzie łączył obowiązki kierowcy testowego w zespole Alfa Romeo Racing ORLEN z rywalizacją w serii DTM. Taki podział zadań daje mu możliwość porównania obu tych dyscyplin z perspektywy fotela kierowcy. Stoi przed nim także wyzwanie polegające na pogodzeniu obu wyścigowych kalendarzy. - Jeżeli chodzi o różnice pomiędzy DTM a Formułą 1, to przede wszystkim zdecydowanie inne są osiągi, które mocno się od siebie różnią. Pierwsza różnica, która jest widoczna gołym okiem, to fakt, że auto DTM posiada dach. Aerodynamika, będąca wizytówką bolidów F1, jest zachowana także w autach DTM, stoi ona na dużo wyższym poziomie niż w samochodach turystycznych. Można powiedzieć, że auta tej serii są mieszanką pomiędzy bolidami a samochodami kategorii GT - mówi Robert Kubica. Jak dodaje, wyścigi DTM są bardzo kontaktowe. Trzeba jednak cały czas pamiętać o elementach aerodynamiki. Uszkodzenie poszczególnych elementów w aucie DTM poskutkuje stratą przyczepności i wolniejszymi czasami okrążeń. - To wszystko sprawia, że będę musiał się przyzwyczaić do nowości w wyścigach DTM. Na pewno pierwsze okrążenia w pierwszych wyścigach nie będą łatwe - analizuje podobieństwa i różnice pomiędzy seriami wyścigowymi Robert Kubica.