- Lotos był dla mnie partnerem przez pięć lat, częścią mojego powrotu. Kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy o moim programie startów, byłem w bardzo trudnej sytuacji, ale Grupa Lotos podała mi rękę i pozwoliła wrócić do sportów motorowych. Większość ludzi nie rozumiała tego rajdowego kierunku, ale trzy lata spędzone w WRC pozwoliły mi na zrozumienie pewnych rzeczy i na powrót na tor - nie krył wdzięczności Kubica, który podarował swój kask z sezonu 2018 włodarzom Lotosu. Koncern naftowy wspierał Kubicę podczas jego startów w WRC i w ostatnim roku, gdy Polak był kierowcą testowym Williamsa. Przed sezonem 2019 nasz as zyskał wsparcie PKN Orlen, więc musiał zakończyć współpracę z Grupą Lotos. Oba koncerny naftowe należą do skarbu państwa, ale są konkurentami na polskim rynku. - Ta praca po latach poświęceń i determinacji dała mi pole startowe Formuły 1. Lotos był dużą częścią tego procesu. Będę zawsze bardzo miło wspominał naszą współpracę - dodał Robert Kubica.Dziennikarze pytali kierowcę Williamsa o kierunek zmian w ekipie i o to, czy zespół z Grove będzie liczył się w walce o wysokie miejsca w F1. Sezon 2018 był dla Brytyjczyków koszmarem i najgorszym występem w 40-letniej historii startów w królewskiej serii. - Nastawienia w zespole są bojowe, ale w Formule 1 ciężko jest coś planować i czegoś oczekiwać. Moje nastawienie jako kierowcy będzie na najwyższym poziomie. Powrót na pewno nie będzie łatwy - przestrzegł Kubica. Jakie elementy wadliwego bolidu z roku 2018 uległy zmianie?- Przednie skrzydło będzie szersze i prostsze, co powinno ułatwić prowadzenie auta gdy jedziemy za kimś. Taki był główny cel tych zmian - zdradził krakowianin, który jesienią testował i intensywnie pracował z ekipą inżynierów nad bolidem na kolejny sezon. Nasz rodzynek w F1 już nie może doczekać się powrotu do ścigania. Na który wyścig szczególnie czeka?- Baku jest obiektem, na który najbardziej czekam i wydaje mi się, że będzie mi pasować, bo to tor uliczny i ma duże dohamowania - przyznał Robert Kubica. Za: Grupa Lotos, "Blog Powrót Roberta", "Przegląd Sportowy", PAP