Wydawało się, że to tylko kwestia czasu, kiedy Robert Kubica zostanie mistrzem świata. Udowodnił, że potrafi wygrywać nawet, jeśli nie dysponuje najszybszym bolidem w stawce. W sezonie 2011 miał być jeszcze kierowcą Renault, ale przed kolejnym miał przesiąść się do Ferrari. Wielkie plany zniweczył wypadek w rajdzie samochodowym dokładnie osiem lat temu. Kubica przyznał, że miał złe przeczucia. - Kilka dni wcześniej obudziłem się i nie chciałem jechać w tym rajdzie. Miałem dziwne uczucie. Ale po wypadku nie byłem zły ani wściekły na samego siebie. Nie było tak, jakby ktoś wycelował we mnie pistolet - powiedział Kubica. Nasz kierowca przyznał, że starał się nie rozwodzić nad wypadkiem i jego skutkami i to pomogło mu dojść do siebie. Mimo tego wciąż wiele pamięta z tamtych dramatycznych wydarzeń. - Nie wymazałem tego całkiem z pamięci, bo to był moment, który odmienił moje życie i to nie tylko jako kierowcy, ale także jako człowieka - przyznał. Polak spędził w rozbitej rajdówce godzinę zanim udało się go wydobyć. Stracił pięć litrów krwi i odniósł bardzo poważne obrażenia ręki. Lekarzom udało się uratować jego ramię, ale powrót do zdrowia był niezwykle trudny. Przeszedł ponad 20 operacji. - Najgorsze momenty były wtedy, gdy po dobrym okresie rehabilitacji szedłem na kolejną operację z wielkimi nadziejami i optymizmem, a potem budziłem się i doświadczałem czegoś zupełnie innego. Czułem się tak, jakby ktoś wbił mi nóż w serce - relacjonował. Kubica musiał wydobyć z siebie jeszcze więcej woli walki niż na torze, aby powrócić do normalnego życia. Mówi o tym bardzo skromnie, ale przyznaje, że było to duże wyzwanie. - Wcześniej chwyciłbym szklankę prawą ręką. Musiałem to zmienić. Dotyczy to tak samo życia codziennego, jak i jazdy. Trzeba zrobić nowy start. Nie można odświeżać i wracać do tej samej strony, na której byłeś. Trzeba zacząć budować na tym, co zostało - podkreślił Kubica. Polski kierowca dokonał rzeczy wydawało się niemożliwej - podpisał kontrakt z Williamsem i w sezonie 2019 znów będzie walczył w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej. Kubica przyznał, że wraca na tor jako inny człowiek i inny kierowca. - Wcześniej byłem jak maszyna. Wygrałem wyścig w Kanadzie i byłem szczęśliwy, ale nie świętowałem. Wypadek bardzo mnie zmienił. Jestem teraz bardziej czuły i emocjonalny. Trzeba jednak nauczyć się kontrolować te emocje. Nie boję się ich. Mam nadzieję, że wpłyną na mnie pozytywnie - powiedział Kubica. Mirosz