W rozmowie ze Sky F1 przyznał jeszcze wprost i dość zaskakująco: - Nie wróciłbym, gdybym nie myślał, że mogę jeszcze coś pokazać. Mam dużo więcej do stracenia niż ludzie myślą. Przypomnijmy, kariera Polaka w F1 została nagle przerwana, po dramatycznym wypadku, do którego doszło przed sezonem 2011. Kubica jechał wtedy w Rajdzie Ronde di Andora. Po uderzeniu lewą stroną samochodu w barierę, która przeszła przez ścianę samochodu i przygniotła kierowcę, doznał wielomiejscowych złamań prawej ręki i nogi oraz uszkodzenia kości dłoni. Powrót do sprawności trwał bardzo długo. - Dwanaście miesięcy temu uświadomiłem sobie, że również powrót na tor F1 jest możliwy. Zdałem sobie sprawę, że mogę jechać tak naturalnie, jak wcześniej - stwierdził Kubica, twierdząc, że jedyne znaki zapytania były związane z kwestiami technicznymi, m.in. dopasowaniem bolidu. - Szczerze mówiąc, myślę, że jestem teraz bardziej gotowy niż przedtem - powiedział. Według nieoficjalnych informacji, Kubica został kierowcą Williamsa, odrzucając jednocześnie propozycję, aby przez kolejny sezon był kierowcą rozwojowym, tylko w znacznie lepszej ekipie Ferrari. - Pytanie, które sobie zadałem, było takie: "Co jest najlepsze dla mojej przyszłości?" Nie jest tajemnicą, że miałem do wyboru bardzo konkretną opcję. Ale gdybym się na nią zdecydował... Powiedziałem sobie: "Trudno będzie spojrzeć na siebie w lustrze za 10 lat, wiedząc, że miałem okazję powrotu i z niej nie skorzystałem" - przyznał Kubica. Nie jest również tajemnicą, że znaczenie przy podpisywaniu kontraktu na przyszły sezon miała umowa sponsorska z PKN Orlen. Choć Claire Williams przekonuje, że ogromną rolę odegrała osobowość Polaka, to, jak spisywał się w minionym sezonie jako kierowca testowy. - Przeprowadziliśmy cały proces oceny kandydatów. Robert był w tym roku naprawdę znakomity. Cały czas się rozwijał, pracował na drugim planie. Jego zaangażowanie, nieustępliwość i to, co chciał zobaczyć w zespole, zrobiło ogromne wrażenie. Był i jest prawdziwą siłą napędową - mówi Claire Williams. RP