Zakończona przed chwilą sesja była jedynym treningiem w rozpoczętym dziś weekendzie wyścigowym. W Baku debiutuje nowy format trzydniowych zmagań zawierających sprint (TUTAJ rozpisaliśmy się o tym szerzej). Poza rezultatami pojedynczych kierowców, fani spoglądali przede wszystkim na poprawki, które zespoły przywiozły do stolicy Azerbejdżanu. Zapowiedzi spełnił między innymi McLaren. Na laurach nie zamierzał spoczywać również Red Bull, co oczywiście nie zadowoliło ich głównych rywali z Aston Martina oraz Ferrari. Te dwie ekipy nie zdecydowały się na wprowadzenie żadnych istotnych nowości i w niedzielę, by pokonać tegorocznych dominatorów, muszą chyba liczyć na cud. To nie koniec problemów Alpine. Dramat Gasly’ego Cudu, żeby wystąpić w kwalifikacjach potrzebuje Pierre Gasly. Francuz w FP1 najeździł się niecały kwadrans, ponieważ na jednym z okrążeń z tyłu jego bolidu zaczął wydobywać się dym. Skrajnie nieodpowiedzialnie zachowało się także Alpine. Inżynier zamiast kazać kierowcy natychmiastowo się zatrzymać, zalecił jedynie to, żeby unikał zbijania biegów. Doprowadziło to oczywiście do pogorszenia się sytuacji. Porządkowi, pomimo ogromnych starań, dość długo nie mogli opanować pożaru, który prawdopodobnie wyeliminuje Francuza z najważniejszej czasówki weekendu. Fatalna seria stajni z Enstone jak na razie nie ma końca. Przypomnijmy, że w poprzednim wyścigu w Australii obaj jej reprezentanci zmierzali po punkty, jednak kraksa Pierre’a Gasly’ego z Estebanem Oconem tuż po kontrowersyjnym restarcie w końcówce spowodowała, iż oboje wrócili do ojczyzny z pustymi rękami. Obecnie trwające zmagania nie zapowiadają się wcale lepiej, bo według informacji Teda Kravitza, problemy występują także z samochodem Ocona, w efekcie czego sporą część sesji przesiedział on w garażu. Tak naprawdę przed kwalifikacjami każdy z kierowców musi się mieć na baczności. Owszem, solidne tempo klasycznie prezentuje Red Bull, lecz należy mieć na uwadze fakt, iż czerwona flaga spowodowana awarią auta Gasly’ego zabrała głównym bohaterom mnóstwo cennego czasu. Strasznie nerwowo jeździł zwłaszcza Charles Leclerc. Monakijczyk przez ostatnią godzinę kilkukrotnie zaliczał pobocze, aż wreszcie udało mu się wykręcić rezultat dający mu miejsce w czołówce. Ile w tym było szczęścia, przekonamy się jeszcze dziś o 15:00. Wyniki 1. treningu przed Grand Prix Azerbejdżanu: