Po treningach najbardziej nerwowa atmosfera panowała w garażu Red Bulla. Mechanicy niemal natychmiastowo wzięli się za pracę nad samochodem obu swoich kierowców, a zwłaszcza Maksa Verstappena. Holender w FP3 narzekał na problemy ze zmienianiem biegów. - Tym nie da się jeździć - mówił w końcówce sesji. - Równie dobrze mógłbym brać udział w zawodach driftingowych i je wygrać - dodawał zjeżdżając do alei serwisowej. Zespół oczywiście nie zamierzał ignorować jego uwag i do ostatnich sekund pracownicy harowali w pocie czoła, by auto Holendra zaczęło mu wreszcie odpowiadać. Ciężka noc zapowiada się także w Astonie Martinie. Potężny wypadek w Q1 zaliczył Lance Stroll, który przy ogromnej prędkości uderzył w bandę i doszczętnie rozbił ciemnozielony bolid. O ile z kierowcą wszystko było w porządku i natychmiastowo uspokoił zespół przez radio, o tyle samochód czeka wielogodzinna odbudowa. Incydent z udziałem Kanadyjczyka totalnie popsuł kwalifikacje czterem innym jego rywalom, bo ci byli w trakcie szybkich okrążeń, ale zamiast poprawy miejsca w rankingu, musieli odpuścić i nie awansowali do bezpiecznej piętnastki. Pod kreską znalazł się chociażby Oscar Piastri. Australijczyk co prawda wciąż czeka na poprawki w swoim McLarenie, lecz w trzecim treningu pokazał, że stać go było na awans nawet do decydującej części czasówki. Dramat Red Bulla. Pierwsza taka sytuacja w tym sezonie Kwalifikacje zostały wznowione dopiero po półgodzinnej przerwie spowodowanej niezbędną naprawą barier. Kibice czekali jednak cierpliwie, ponieważ doskonale wiedzieli, iż niebawem czeka ich prawdziwa uczta spowodowana wyrównanymi osiągami czołowych teamów w klasyfikacji konstruktorów i brakiem nudnej już ciągłej dominacji Red Bulla. Max Verstappen poza ciągnącymi się problemami z bolidem tym razem igrał z ogniem zachowaniem na torze. Najpierw Holender zbyt długo stał w alei serwisowej po zapaleniu się zielonych świateł, a następnie przyblokował Yukiego Tsunodę za co niebawem złoży wizytę w pokoju sędziów. Jak się później okazało, groźba potencjalnej kary to nie było jedyne zmartwienie dwukrotnego mistrza świata. 25-latek oraz Sergio Perez w Q2 odnotowali tak słabe czasy, że obaj nawet nie awansowali do czołowej dziesiątki. - Czegoś takiego kompletnie nikt się nie spodziewał - mówił zszokowany Michał Gąsiorowski z Viaplay w momencie gdy debiutujący na obiekcie w Singapurze Liam Lawson przeskakiwał Verstappena w rankingu. Brak Red Bulli w ostatniej części kwalifikacji i delikatną przewagę nad pozostałymi zespołami doskonale wykorzystało Ferrari. Carlos Sainz oraz Charles Leclerc między sobą rozstrzygnęli sprawę pierwszego pola startowego. Podobnie jak niedawno na Monzy, szybciej pojedyncze kółko pokonał Hiszpan, który ma znacznie większe szanse na triumf niż dwa tygodnie temu. Monakijczyka w ostatniej chwili prześcignął jeszcze zresztą George Russell. Brytyjczyk nie przerwał jednak w ten sposób wielkiego święta kibiców ubranych w czerwone barwy. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Singapuru: