Ostatnia tegoroczna poranna sesja zimowych testów F1 rozpoczęła się nie o 8:00, a o 7:00 za sprawą Kevina Magnussena, który nadrabiał stracone czwartkowe godziny ze względu na opóźniony transport części Haasa. Duńczyk nie zrobił już niestety tak piorunującego wrażenia jak wczoraj kiedy niespodziewanie otworzył tabelę czasów, więc gdy wszyscy kierowcy wyjechali na tor, spadł z pierwszego na ostatnie miejsce. Po wczorajszym ciosie w postaci przegrzewających się hamulców, fani McLarena w międzyczasie otrzymali kolejną fatalną wiadomość. Daniel Ricciardo narzekający na złe samopoczucie zakaził się koronawirusem, co stawia zespół w nienajlepszej sytuacji. Jak na razie występ Australijczyka w wyścigu otwierającym sezon nie jest co prawda zagrożony, ale by w przyszłym tygodniu dostać się do padoku musi przedstawić negatywny test. Udane poprawki Red Bulla O ile dwa dni temu oczy całego świata były zwrócone na Mercedesa, o tyle teraz każdy z zaciekawieniem spoglądał w stronę Red Bulla. Austriacka stajnia podobnie jak ta niemiecka zdecydowała się na poprawki w sekcjach bocznych. Ponadto ekipa obecnego mistrza świata dokonała kilku zmian w podłodze. Mała rewolucja przyniosła chyba oczekiwany skutek, ponieważ Sergio Perez, pomimo późniejszego wyjazdu, momentalnie objął fotel lidera. Na torze tradycyjnie nie działo się zbyt wiele. Oczy kibiców na pewno ucieszył mały pojedynek pomiędzy Lewisem Hamiltonem a Pierre’em Gasly’m. Obaj sprawdzali możliwości nowych konstrukcji podczas jazdy koło w koło i od czasu do czasu wyprzedzali siebie nawzajem. Ci, którzy nie mieli dostępu do oficjalnego przekazu wideo i spoglądali tylko na klasyfikację czasów mogli zapaść w niespodziewaną, poranną drzemkę. Przez niemal całą sesję na prowadzeniu utrzymał się Sergio Perez. Tuż za nim, w najlepszej trójce uplasowali się dodatkowo Guanyu Zhou oraz Pierre Gasly. Do zakończenia oficjalnych testów pozostała zaledwie jedna tura jazd. Jej początek zaplanowano na godzinę 13:00.