Po spokojnych kwalifikacjach do głównego wyścigu, Shootout decydujący o polach startowych w sprincie znów został storpedowany przez deszcz zanim na dobre się rozpoczął. Około godziny 11:50 organizatorzy poinformowali o opóźnieniu, jednak nie sprecyzowali kiedy dokładnie zapalą się zielone światła. To zwiastowało jedną wielką loterię i poza dobrą formą swoich reprezentantów, zespoły musiały liczyć na łut szczęścia. - Pada i nie wygląda jakby miało przestać. Na torze pełno wody - relacjonowała na Twitterze między innymi pani Karolina, która z Polski wybrała się na wyścig. Ryzyko się nie opłaciło. Stroll rozbił bolid i zatrzymał zespołowego kolegę Nad legendarnym Spa-Francorchamps głośno zrobiło się dopiero o 12:35, ale za to niemal od razu zaczęła się poważna jazda, ponieważ warunki w każdej chwili mogły ulec pogorszeniu. Chwili wytchnienia nie miała cała stawka z wyjątkiem kierowców Haasa. Kevin Magnussen oraz Nico Hulkenberg na pierwsze pełne okrążenie zostali wysłani w ostatniej chwili i amerykański team prędko tego pożałował, bo Niemiec nie zdążył go rozpocząć, a Duńczyk znalazł się pod kreską. Im dalej w las, tym zaczęło robić się coraz bardziej nerwowo. Dodatkowo zawodnicy wciąż ślizgali się niczym na lodowisku. Bolid początkowo obrócił niegroźnie Logan Sargeant. Później jednak z przytupem drugą część czasówki zakończył Lance Stroll. Kanadyjczyk na slickach wypadł z toru i dość mocno uderzył w bandę, rozbijając przód samochodu. Rykoszetem oberwał wówczas jego zespołowy partner - Fernando Alonso. Na trzydzieści sekund przed końcem czasu pojawiła się czerwona flaga i piętnasty Hiszpan nie był w stanie ustanowić choćby jednego wyniku. Oscar Piastri znów zaskoczył. Decydowały tysięczne sekundy Niepowodzenie reprezentanta Astona Martina nie zraziło dziesięciu uczestników SQ3, którzy ruszyli na walkę o pierwsze pole w sprincie z zamontowanymi czerwonymi Pirelli PZero. Świetnie na tym ogumieniu odnalazł się Lewis Hamilton. Brytyjczyk od razu wysforował się na czoło stawki i stał się głównym rywalem Maksa Verstappena o zwycięstwo w sesji. Były to dobre złego początki siedmiokrotnego mistrza świata, bo ostatecznie ukończył on Shootout na siódmej pozycji. Najbardziej obecnemu mistrzowi zagroził Oscar Piastri. Australijczyk z McLarena pojechał tak dobre okrążenie, że do Holendra stracił zaledwie jedenaście tysięcznych sekundy. Wyniki Sprint Shootout w Belgii: