To może od początku. Olbrzymie problemy Williamsa zaczęły się już dwa tygodnie temu na Albert Park. Podczas jazd otwierających weekend w poważnej kraksie uczestniczył Alex Albon. O ile z Tajem było wszystko w porządku, o tyle samochód znajdował się w opłakanym stanie. Z garażu brytyjskiej stajni z minuty na minutę dochodziły do nas coraz gorsze wieści, aż w końcu stało się jasne, że bolid nie nadaje się do dalszego użytkowania. Zespół do wyścigu wystawił zatem jedno auto. Szef teamu podjął wówczas jedną z najtrudniejszych decyzji w swojej karierze i przekazał Aleksowi Albonowi bolid Logana Sargeanta. Zdaniem Jamesa Vowlesa miał on większe szanse na zdobycie punktów, których finalnie i tak nie wywalczył. Fani byli wściekli i wprost pisali o nierównym traktowaniu. Poszkodowany zawodnik zachował się jednak dojrzale. - To najtrudniejszy moment w mojej karierze i absolutnie nie jest to łatwe. Jestem jednak całkowicie tutaj dla zespołu i będę nadal przyczyniał się w każdy możliwy sposób w ten weekend, aby zmaksymalizować to, co możemy zrobić - powiedział w oficjalnym komunikacie prasowym. Tym razem to Logan Sargeant rozbił bolid Williamsa 23-latek początkowo delikatnie zawiódł się też w Japonii, ponieważ zespół w Azji przekazał mu... odbudowany samochód Alexa Albona. Niby wszystko było z nim w porządku, poza tym, że delikatnie zyskał na wadze. Celowo napisaliśmy "było", bo właśnie mechanicy znów muszą zajmować się wspomnianym autem. Logan Sargeant w trakcie pierwszego treningu wyleciał z toru i podobnie jak Taj dwa tygodnie temu wywołał czerwoną flagę. W tej chwili w garażu trwają prace, by przywrócić bolid do stanu używalności. Występ Amerykanina w FP2 jest poważnie zagrożony. Tak samo zresztą w wyścigu. Pomimo wypadku Sargeanta, zawodnicy nie narzekali na brak jazdy. Przerwa potrwała jedynie dziesięć minut. Kilku kierowców przekroczyło magiczną barierę dwudziestu pokonanych okrążeń. W tym gronie znalazł się między innymi trzeci Carlos Sainz. Szybszy od Hiszpana z Ferrari był jedynie duet Red Bulla. Wyniki 1. treningu przed Grand Prix Japonii: