Do kwalifikacji zdecydowanie luźniej niż pozostali kierowcy podeszli Lando Norris, Esteban Ocon, Lance Stroll i Yuki Tsunoda. W ich samochodach zamontowano nowe jednostki napędowe, co poskutkowało cofnięciem na koniec stawki na starcie do niedzielnego wyścigu. Karę przesunięcia o pięć pól otrzymał z kolei George Russell. W bolidzie Brytyjczyka zdecydowano się na wymienienie uszkodzonej wczoraj skrzyni biegów. Zmianie nie uległy warunki atmosferyczne. Nad Autódromo Hermanos Rodríguez ponownie górowało słońce. Świetna pogoda przyciągnęła rzecz jasna na trybuny tysiące kibiców. Jedyną bolączką głównych bohaterów był tylko nieco zabrudzony tor, przez co przyczepność na treningach tracili już między innymi Sergio Perez, Charles Leclerc, Carlos Sainz czy nawet Lewis Hamilton. Fatalny początek Lance’a Strolla Pierwsza sesja kwalifikacyjna rozpoczęła się w najgorszy z możliwych sposobów dla Lance’a Strolla. Kanadyjczyk dość mocno rozbił swój bolid na prostej startowej niecałe dziesięć minut po rozpoczęciu zmagań. Uderzenie okazało się na tyle silne, że kawałki samochodu rozsypały się po torze i uszkodzeniu uległy barierki. Organizatorzy błyskawicznie podjęli więc decyzję o wywieszeniu czerwonych flag. W trakcie pierwszej części czasówki nie brakowało zwrotów akcji. Najpierw na brak mocy narzekał Carlos Sainz, a następnie po raz kolejny doszło do nieporozumienia na linii Mick Schumacher - Nikita Mazepin. Gdyby nie dobry refleks obu reprezentantów Haasa, to ich bolidy najprawdopodobniej wróciłby do garażu w asyście mechaników. Ostatecznie dwaj młodzi gniewni i tak udali się pod prysznic. Poza nimi do Q2 nie dostali się Lance Stroll, Nicholas Latifi oraz Fernando Alonso. Szczególnie szokująca jest tak niska pozycja utytułowanego Hiszpana. Q2, czyli festiwal opon pośrednich Na kolejnym etapie rywalizacji czołówka postawiła na opony pośrednie, które pozwolą pojechać w wyścigu na jeden pit-stop. Wyłamał się w zasadzie tylko Yuki Tsunoda. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. Japończyk w pewnym momencie znajdował się nawet na trzecim miejscu i do końca liczył się w walce o Q3. Co niektórzy, widząc dobre osiągi Azjaty, zdecydowali się na podobny krok, przez co byliśmy świadkami ciekawej końcówki. Summa summarum marzenia o TOP 10 porzucili Esteban Ocon, Antonio Giovinazzi, George Russell, Kimi Raikkonen oraz Sebastian Vettel. Gorąco robiło się też w czołówce. Na szczyt powrócił Lewis Hamilton. Brytyjczyk uzyskał czas lepszy od Maxa Verstappena o zaledwie 0,009 sekundy. Lepszej zapowiedzi finału nie można było sobie wyobrazić. Wielki zryw Mercedesa Finałowy epizod sobotnich zmagań nie zawiódł i kibice po raz kolejny w tym sezonie obejrzeli starcie tytanów w postaci pojedynku Red Bulla i Mercedesa. Fani austriackiej stajni na półmetku zbierali szczeny z podłogi. Na prowadzeniu znajdował się Valtteri Bottas, a tuż za nim plasował się Lewis Hamilton. Sensacja, to mało powiedzane, bowiem dominacja austriackiej stajni powiększała się wraz z każdym kolejnym treningiem i nic nie zapowiadało takiego zwrotu akcji. "Czerwone byki" nie zamierzały odpuszczać i w ostatnich sekundach przeprowadziły szturm na pole position. Szturm nieudany, ponieważ główni rywale utrzymali się na czołowych dwóch pozycjach i stoczyli bratobójczą walkę o zwycięstwo. Górą okazał się Valtteri Bottas. Podium uzupełnili Lewis Hamilton i Max Verstappen. Ku rozpaczy meksykańskiej publiczności, najgorsze dla sportowca czwarte miejsce przypadło Sergio Perezowi. Start jutrzejszego wyścigu zaplanowano na godzinę 20:00. Transmisja w Eleven Sports. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Meksyku: