Kierowcy Formuły 1 to naprawdę twardzi ludzie. Po raz kolejny utwierdziliśmy się w tym przekonaniu przy okazji niedawno zakończonego weekendu w Stanach Zjednoczonych. Bez wątpienia jednym z głównych bohaterów zmagań okazał się Sergio Perez, któremu pomimo wielu przeciwności losu udało się wywalczyć podium. Sergio Perez stanął na podium mimo problemów Meksykanin nie dość, że zmagał się z kłopotami zdrowotnymi, to na dodatek przejechał cały wyścig z uszkodzonym systemem nawadniania, przez co groziło mu nawet omdlenie. - Praktycznie po dwudziestym kółku już było po mnie. Stopniowo traciłem najpierw siłę w dłoniach, a następnie w nogach. Później pojawiły się jeszcze kłopoty ze wzrokiem. Naprawdę było ciężko, ale trzeba było się jakoś trzymać. Za mną bez wątpienia najdłuższy wyścig w moim życiu - oznajmił Meksykanin przed kamerami Eleven Sports. 31-latek w Austin mógł poczuć się jak prawdziwa gwiazda rocka. Zawodnik Red Bulla poza ogromnym wsparciem kibiców, mógł także liczyć na najbliższych, którzy wybrali się na Circuit of the Americas, by podziwiać go w akcji. - Naprawdę pragnąłem tego, by wszyscy zobaczyli mnie na podium. Teraz czas na powtórkę w Meksyku - zakończył Perez. Za dwa tygodnie karuzela Grand Prix przeniesie się na Autódromo Hermanos Rodríguez, czyli domowy obiekt kierowcy urodzonego w Guadalajarze. Sprawdź najnowsze informacje na Polsatnews.pl!