Cały świat Formuły 1 nie mógł się doczekać niedzielnego wyścigu już od sobotniego popołudnia, kiedy to Lewis Hamilton sięgnął po sensacyjne pole position. Brytyjczyk ustawił się na czele stawki po raz pierwszy od pamiętnego sezonu 2021, w którym rzutem na taśmę przegrał mistrzowski tytuł z Maksem Verstappenem. Dziś znów obaj mieli stoczyć ze sobą kapitalny pojedynek, choć reprezentant "Srebrnych Strzał" nie nastawiał się na nic specjalnego. - Red Bull jest o nas szybszy o pół sekundy na okrążeniu. Więc jest bardzo prawdopodobne, że szybko przemkną przed nas i błyskawicznie się oddalą - oznajmił wprost na tradycyjnej paradzie. Pomimo tych słów, liczyliśmy na emocje i trochę ścigania koło w koło. Lewis Hamilton nie ruszył najlepiej ze swojego pola i sytuację błyskawicznie wykorzystał Max Verstappen. Zawodnik Mercedesa chyba zbyt bardzo potem uwikłał się z nim w walkę, co wykorzystał duet McLarena. Najpierw siedmiokrotnego mistrza prześcignął Oscar Piastri, a potem Lando Norris i brytyjski zespół zaczął zmierzać po to, czego nie udało się mu zdobyć na Silverstone, czyli podwójne podium. Z podwójnym, ale wycofaniem musieli pogodzić się szefowie Alpine. Estebanowi Oconowi oraz Pierre’owi Gasly’emu wyścig zrujnowała nierozważna jazda Zhou Guyanu. Chińczyk doprowadził na pierwszym zakręcie do groźnego incydentu, w którym mocno ucierpiały oba samochody francuskiej ekipy. Później otrzymał za to karę, lecz wyniosła ona zaledwie pięć sekund. - To jakiś skandal - pisali w mediach społecznościowych rozwścieczeni kibice. Błyskawiczny pit stop Pereza. Zrobili to w mniej niż dwie sekundy Kibiców przed nudną węgierską procesją uchronił Sergio Perez. Meksykanin dzielnie przedzierał się na czoło stawki z końca pierwszej dziesiątki i momentami bardzo ryzykował, ponieważ Hungaroring nie bez powodu określany jest jako "Monako bez ścian". W walce o podium pomogli mu dodatkowo mechanicy, którzy w końcowej fazie wyścigu wymienili opony w czasie poniżej dwóch sekund. Kierowca Red Bulla zbliżył się dzięki temu do dzierżącego wirtualne trzecie miejsce Oscara Piastriego, by wyprzedzić go kilka okrążeń później. Australijczyka po dzisiejszym wyścigu jest nam naprawdę szkoda. Powtórzyła się bowiem historia z Wielkiej Brytanii i po świetnym starcie podium uciekało od niego wraz z każdym kolejnym pokonywanym kilometrem. Personel McLarena Węgry opuści jednak z uśmiechem na ustach, bo trofeum drugi raz z rzędu zgarnął Lando Norris. Co prawda nie te największe, ale lepszy rydz niż nic. Wyniki wyścigu o Grand Prix Węgier: