Lewis Hamilton ekspresowo będzie chciał zapomnieć o wczorajszym wyścigu w stolicy Azerbejdżanu. O ile Brytyjczyk może być zadowolony ze swojej postawy, o tyle dość mocno ucierpiało jego zdrowie. Mercedes właściwie od początku weekendu niemiłosiernie podskakiwał na długich prostych, których w Baku nie brakuje. W treningu oczywiście nie stanowiło to większych problemów, ponieważ kierowca w każdej chwili mógł zjechać na krótki odpoczynek. Wyścig to już jednak zupełnie inna para kaloszy i dwie godziny ciągłej jazdy w koszmarnych dla zawodnika warunkach. Efekty takiego stanu rzeczy zobaczyliśmy kilka minut po zakończeniu rywalizacji. Świat zobaczył wówczas przerażające sceny z Lewisem Hamiltonem w roli głównej trzymającym się za plecy oraz nie mogącym sprawnie opuścić kokpitu. Fanów, którzy myśleli że to tylko chwilowy kryzys zmartwił dodatkowo Toto Wolff. Szef Mercedesa na łamach racefans.net poinformował, iż występ jego podopiecznego w Kanadzie stoi pod znakiem zapytania. Ciężkie dni przed Lewisem Hamiltonem - To nie tylko jego problem, ale prawdopodobnie on najbardziej na tym cierpi. To już nie chodzi o obciążenie mięśni, a o potencjalne kłopoty z kręgosłupem. Z takimi tematami nie ma żartów - oznajmił człowiek stojący na czele "Srebrnych Strzał". - To chyba najbardziej bolesny wyścig w jakim brałem udział - dodał sam kierowca. Zawodnik oraz fizjoterapeuci rozpoczęli więc wyścig z czasem. Pierwszy trening w Kanadzie odbędzie się w najbliższy piątek. Niemiecka stajnia już teraz dmucha na zimne. - Rozwiązaniem jest posiadanie kogoś w rezerwie. Zresztą staramy się mieć kogoś w zanadrzu w każdy weekend wyścigowy, by nasze oba samochody zawsze pojawiły się na starcie - zapowiedział Toto Wolff.