Dietrich Mateschitz należał do najbardziej rozpoznawalnych miliarderów pochodzących z Austrii. To właśnie on kilkanaście lat temu stworzył potęgę Red Bulla i poza rozwojem napojów energetycznych postanowił zainwestować w sport. Do dziś na torach Formuły 1 ścigają się dwie jego ekipy, bowiem poza głównym teamem z całkiem dobrym skutkiem poczyna sobie AlphaTauri. Niestety w ostatnich miesiącach zaczęły dopływać do nas coraz to gorsze informacje na temat stanu zdrowia biznesmena, którego dopadła poważna choroba. Niestety nieproszony gość okazał się zbyt silny i w sobotni wieczór polskiego czasu Internet obiegły informacje o śmierci 78-latka. Stało się to w najgorszym możliwym momencie, bo tuż przed kwalifikacjami do tegorocznego wyścigu o Grand Prix Stanów Zjednoczonych. "Czerwone Byki" do najważniejszej czasówki weekendu zamierzali podchodzić z uśmiechem na ustach, ponieważ ostatni trening padł łupem Maksa Verstappena. Po dotarciu przykrych wieści sukces Holendra zszedł jednak na drugi plan. - Był wizjonerem i człowiekiem, który tworząc markę Red Bulla odmienił nasz sport. Bardzo będę za nim tęsknić, podobnie jak cała społeczność Formuły 1. Nasze myśli są w tej chwili z jego najbliższymi - oznajmił szef królowej sportów motorowych, Stefano Domenicali. - To bardzo, bardzo przykre. To był wspaniały człowiek i wszystko, co zrobił dla tak wielu ludzi na całym świecie jest niepodważalne. Na zawsze będziemy mu wdzięczni za szanse, jakie nam dał, za wizję, jaką się cechował i siłę. Podejdziemy do kwalifikacji dokładnie tak, jak Dietrich by tego chciał. Był przepełniony pasją do tego sportu - powiedział z kolei Christian Horner na łamach Motorsport.com. Red Bull pojedzie dla zmarłego właściciela Pomimo fatalnych wieści, kwalifikacje na Circuit of The Americas odbędą się zgodnie z planem. Red Bullowi nie pozostanie więc nic innego jak uczcić pamięć założyciela koncernu fantastycznym wynikiem. Maksowi Verstappenowi oraz Sergio Perezowi powinno zależeć podwójnie z jeszcze jednego powodu. Austriacka stajnia znalazła się ostatnio pod ostrzałem po przekroczeniu limitu budżetowego w sezonie 2021. Grożą im za to dotkliwe kary, lecz FIA odniesie się do sprawy dopiero w ciągu najbliższych dni.