Prezes popularnego serwisu Netflix udzielił wywiadu dla poczytnego niemieckiego tygodnika "Der Spiegel", w którym zdradził nieco planów dotyczących rozwoju platformy streamingowej w najbliższej przyszłości. Jedną z kwestii, którą poruszył Reed Hastings w rozmowie, była sprawa ewentualnego przejęcia przez Netflix praw do transmisji sportowych. Biznesmen orzekł, że jest to pomysł, którą z pewnością będzie w najbliższym czasie dokładnie rozpatrywany. "Kilka lat temu prawa do Formuły 1 zostały sprzedane. Wtedy nie było nas wśród oferentów, ale dzisiaj na pewno to rozważymy" - stwierdził Hastings. Netflix chciałby mieć stosowną kontrolę Jak dodał, kluczowym zagadnieniem jest w tym przypadku sprawa odpowiedniej kontroli nad formułą transmisji. "W Netflix zajmujemy się rozrywką, a nie dziennikarstwem. To oznacza, że to wszystko musiałoby spełniać konkretne standardy. Trzymamy się z dala od sportów na żywo, bo wówczas nie mamy kontroli nad źródłem. Nie kontrolujemy Bundesligi, która może zawierać umowy, z kim chce. Posiadanie jakiegoś rodzaju nadzoru byłoby dla nas warunkiem wstępnym, by móc zaoferować naszym użytkownikom bezpieczną transakcję" - mówi Hastings. Formuła 1 to nośny temat na Netfliksie Wykupienie praw do transmisji Formuły 1 jest - jak się zdaje - całkiem logicznym krokiem ze strony Netfliksa, który już wcześniej proponował swoim abonentom materiały związane z F1. Dużym sukcesem okazał się serial dokumentalny "Formuła 1: Jazda o życie" (w oryginale "Formula 1: Drive to Survive"). Sporo medialnej uwagi przyciągnął również film "Schumacher", opowiadający o jednym z najlepszych kierowców w dziejach cyklu. Premiera dokumentu odbyła się 15 września. Przejęcie praw do transmisji sportowych przez Netfliksa stałoby się niejako odpowiedzią na ruchy, które wykonał jeden z najpoważniejszych konkurentów platformy - Amazon Prime Video, który zaczął prezentować relacje m.in. z meczów tenisowych. PaCze