Weekend w Hiszpanii zwłaszcza przed pandemią koronawirusa słynął z ogromnej liczby poprawek przywożonych przez niemal wszystkie zespoły. Tegoroczne zmagania są jednak nieco inne. Sezon w Europie już się rozpoczął, dlatego dużych zmian nie było aż tak mnóstwo jak w minionych latach. Czy to zwiastowało nudny wyścig? Wręcz przeciwnie. Chociażby poprzednia wizyta najszybszych zawodników globu w Kanadzie pokazała, że Red Bull ma coraz mniejszą przewagę nad przeciwnikami. McLaren oraz Ferrari skrzętnie wykorzystują każdą nadarzającą się okazję na sprawienie niespodzianki. Do tego dochodzi Mercedes. Podium George’a Russella w Montrealu Russella nie wzięło się znikąd. "Srebrne Strzały" dobrze prezentowały się w treningach. W drugim najlepszy czas wykręcił Lewis Hamilton. Podczas kwalifikacji także brytyjski duet pokazał się z nie najgorszej strony. Oczy kibiców były jednak zwrócone na pojedynek Maksa Verstappena oraz Lando Norrisa. O pole position zadecydowało ostatnie mierzone okrążenie. Mistrz świata wspomnianego kółka nie przejechał wcale źle, lecz o zaledwie 0,02 sekundy szybciej na linii mety zameldował się reprezentant McLarena. Mistrz świata po wszystkim nie gryzł się w język. "Jest lepszy, tak. W innym wypadku nie ustawialiby się na starcie przed nami" (cytat za: f1wm.pl) - oznajmił wprost o bolidach zespołu, dla którego ściga się Lando Norris. Holender zarazem zachowywał spokój. Punkty w końcu przyznawane są dopiero w niedzielę. I po tym jak chwilkę po 15:00 auta ruszyły z pól startowych, wspomniana dwójka znów jechała koło w koło. Lando Norris wypychał delikatnie rywala na pobocze, za co znalazł się później pod lupą sędziów. Wcześniej spadł z czoła stawki na... najniższy stopień podium. Sytuację wykorzystał George Russell, który objął fotel lidera. Szybko zaczął gonić go Max Verstappen. Holender dopiął swego i na drugim okrążeniu cieszył się prowadzeniem. Dominator ostatnich kilku lat kolejne okrążenia pokonywał z niepokojem. Nie chodziło o szybkich rywali, a o zmierzające nad tor ciemne chmury. Zawodnikom groziła powtórka z deszczowej Kanady. Max Verstappen do samego końca musiał zachować skupienie Krople z nieba nie popłynęły, ale za to do kierowcy Red Bulla zbliżał się Lando Norris. Brytyjczyk miał dodatkowo przewagę w postaci świeższych opon po pierwszym pit stopie, z racji późniejszego zjazdu, więc stał w lepszym położeniu strategicznym. Zdobywcy pole position nie pomogli mechanicy. Zmiana kół trwała dłużej niż pierwotnie zakładano i tak oto po powrocie na tor tracił do Maksa Verstappena nieco ponad siedem sekund. Z jednej strony Holender czuł pewien spokój. Z drugiej, dla Lando Norrisa jeszcze nie wszystko było stracone. Różnica między zawodnikami stopniowo malała. Mistrz świata, jadąc na czele, oszczędzał jednak opony, podczas gdy przeciwnik nie przestawał naciskać, przez co pogarszał stan swojego ogumienia. Holender w pewnym momencie zaczął się też irytować, komunikując się z inżynierem wyścigowym. Nie tracił przy tym koncentracji, dzięki czemu odniósł drugie z rzędu zwycięstwo w sezonie 2024. Wyniki wyścigu o Grand Prix Hiszpanii: