Sportowo nie ma chyba obecnie gorszego teamu od Alpine. Francuski zespół w Melbourne narzeka też na sporego pecha, ponieważ jeszcze przed oficjalnym startem treningu, czekała na nich niemiła niespodzianka w okolicach przenośnej siedziby. Okazało się, że nie wytrzymała jedna z rur przechodzących pod ziemią i konieczne były rozległe prace specjalistów, by poradzić sobie z tym nietypowym problemem. Czy zakończyły się one sukcesem? Chyba raczej tak, czego nie można wciąż powiedzieć o poprawie osiągów obu aut francuskiego producenta. Pierre Gasly w FP1 uplasował się dopiero na siedemnastej lokacie. Esteban Ocon znalazł się zaledwie dwa "oczka" wyżej. Znacznie ciekawiej prezentowały się górne rejony tabeli czasów. Tam w dwóch dziesiątych sekundy zmieściło się aż dziewięciu kierowców. Nieco niespodziewanie najlepszy wynik wykręcił Lando Norris, a między znane nazwiska wmieszał się Yuki Tsunoda. Na razie nie ma to jednak zbyt wielkiego znaczenia, bowiem zawodnicy podczas niecałej godziny rywalizacji skupiali się głównie na przypomnieniu sobie wszystkich kątów obiektu. Napisać, że popełniali ogromne ryzyko, to jak nic nie napisać. Konieczna była wymiana podłogi chociażby w bolidzie Fernando Alonso. Szerokiego wyjazdu nie ustrzegł się również Max Verstappen. Koniec piątkowych jazd dla Aleksa Albona Powyższe sytuacje to nic przy zamieszaniu, które narobił Alex Albon. Reprezentant Williamsa uderzył w jedną z barier i wywołał czerwoną flagę. Przerwanie zmagań nie jest największym zmartwieniem Taja, ponieważ bolid obecnie nie nadaje się do jazdy i sytuacja w najbliższych godzinach nie ulegnie poprawie. Team z Grove już zresztą poinformował, że 27-latek drugi trening obejrzy co najwyżej na wygodnym krześle/fotelu w garażu. - Ocenimy też inne uszkodzenia. Nasz kierowca nie odniósł większych obrażeń - czytamy w oficjalnym oświadczeniu. Nas cieszy zwłaszcza ostatnie ze zdań. Zdrowie jest w końcu najważniejsze. Wyniki 1. treningu przed Grand Prix Australii: